Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Kochani, z całego serca dziękujemy za wsparcie dla Dyzia. Możemy wreszcie powiedzieć , że kociak dał radę. Bo było naprawdę źle. Dyzio czuje się świetnie, przybiera na wadze.
Ogromne podziękowanie także dla domu tymczasowego, w którym obecnie mieszka Dyzio..
Tak bardzo się cieszyliśmy, że Dyziu ma apetyt, jest zdrowym dzieciakiem, rośnie w siłę, przybiera na wadze. Już waży 800 g, a tu nagle coś zaatakowało maleńkiego Wojownika.
Nagle z dnia na dzień przestał się bawić, stał się osowiały, przestał jeść, temperatura 41,5°C. Po kroplówkach dożylnych i lekach, nabrał apetytu i zaczął się nawet bawić. Niestety, poprawa nie trwała długo, znowu temperatura rosła do zenitu, znowu było bardzo źle...
Ze względu na stan Dyzia i bezpośrednie zagrożenie życia, nasz Dyzio pilnie trafił do kliniki w Poznaniu.
Diagnoza ścięła nas z nóg. Dopiero co odratowany z ogromnym trudem, maleńki koci chłopczyk, a tu znowu coś go dopadło i to w najmniej spodziewanym momencie... KALICIWIROZA. To paskudna, agresywna i ciężka w leczeniu choroba, to właśnie ona, zaatakowała małego Dyzia. Ta podstępna choroba, często prowadzi nawet do śmierci kociaka. Pomimo naszej szybkiej reakcji, w jamie ustnej, na języku potworzyły się nadżerki.
Dyziu dzielnie walczy. Trwa leczenie. Niestety, standardowe leki nie działały, trzeba było zmienić na inne. Mocno wierzymy, że mu się uda, że go wyleczymy i będzie pięknym, silnym, zdrowym kotem, ale do tego jeszcze długa droga...
Prosimy o pomoc w leczeniu małego Wojownika... Mamy wielką nadzieję, że pomożecie nam ratować kochanego Dyzia. KAŻDA ZŁOTÓWKA JEST NA WAGĘ JEGO ŻYCIA! Kochani, trzymajcie kciuki za Dyzia. Walczymy o niego z całych sił! WALCZYMY O JEGO ŻYCIE! 𝘽𝙚𝙯 𝙒𝙖𝙨 𝙣𝙞𝙚 𝙙𝙖𝙢𝙮 𝙧𝙖𝙙𝙮!
Laden...