Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Pamiętacie historię małej Eli, która najpierw została wyrzucona, później została przygarnięta przez pracowników hotelu a następnie znów miała stracić dach nad głową bo właściciele hotelu nie zgodzili się by mieszkała tam dłużej?
Dwa razy porzucona. Wystarczy.
Ela znalazła dom na zawsze Zamieszkała u Pani Iwono, która z jamnikami ma już doświadczenie. Każdy kto miał psiaka w typie jamniora wie o czym piszemy - to mieszanka słodyczy ale i często niełatwego charakterku.
Dziękujemy, Pani Iwono, za adopcje <3
A Wam, bardzo dziękujemy za możliwości przygotowania Eli do adopcji. Dzięki Waszemu wsparciu Ela została przebadana, odrobaczona, zaszczepiona, zaczipowana i wykastrowana.
Dziękujemy <3
Proszę, pomóż mi trafić do domu... Mam na imię Ela i chciałam opowiedzieć Wam moją historię.
Niejednego szczeniaczka już wykarmiłam, o czym świadczą moje wiszące sutki. Byłam dobrym psem, grzeczną dziewczynką dlatego nie rozumiem czemu nie mogłam dłużej mieszkać w domu? Dlaczego moi ludzie wyrzucili mnie pod hotelem? Co zrobiłam źle?
Nie mogłam rozpaczać. Może i jestem małą 7-kilogramową sunią, ale wiem, że trzeba sobie w życiu jakoś radzić. Było mi zimno i chciało mi się jeść więc zaczepiłam jakichś ludzi. Okazało się, że dobrze trafiłam - to byli dobrzy ludzie, pracownicy hotelu. Dali mi jeść i przyjęli mnie do hotelu, rozumiecie? Nie musiałam spać na ulicy i miałam pełny brzuszek!
Tak minął miesiąc. Nie mogłam uwierzyć w swoje szczęście. Myślałam, że będę mogła zostać tu na zawsze. Niestety po miesiącu właściciele hotelu kazali mnie wyrzucić. Znów miałam trafić na ulicę. Co znów zrobiłam źle? Czemu mnie to spotyka...
Na szczęście trafił się dobry pan, który znalazł dla mnie miejsce w fundacji kundelek. Muszę spać na dworze, mam budę, posłanko i pełną miskę, ale ja chce znów na kanapę... na kolanka. Ciocie mi obiecały, że jeszcze będę mieć kanapę i człowieka, który pokocha mnie na zawsze. Trzymam je za słowo, bo chyba serce mi pęknie jak ktoś znów mnie wyrzuci. Obiecuję, że będę grzeczną dziewczynką tylko niech mnie ktoś pokocha na zawsze.
Zanim jednak poszukam ludzi, którzy mnie pokochają muszę przejść przygotowania do adopcji. Ciocie mówią, że każdy pies musi najpierw zostać odrobaczony, odpchlony, zaszczepiony, zczipowany i wykastrowany, żeby móc zacząć szukać domu. Mówią też, że przez długi nie mogą zrobić tego "na kreskę" - cokolwiek to znaczy. Najpierw muszą mieć pieniążki, by mnie przygotować. Oby szybko udało im się je zdobyć, bo ja tak bardzo chcę mieć już dom.
Czy jest tu ktoś, kto mógłby pomóc mi w przygotowaniach? Jeśli tak to będę bardzo wdzięczna. Mam nadzieję, że są jeszcze dobrzy ludzie.
Laden...