Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Kotka Ewa dziękuje za pomoc. Po zabiegu i profilaktyce Ewcia szybko znalazła nowy, kochający dom skąd serdecznie Was pozdrawia.
Ta długowłosa, biała kotka błąkała się po ulicach Rzeszowa. Jak długo – nie wiemy. Nie narzucała się nikomu, bała się ludzi, nigdy do nich nie podchodziła, ale w skrytości ducha marzyła, by ktoś ją zauważył i zabrał do domu.
Wiedziała, że są takie domy, w których koty żyją razem z ludźmi. Skąd wiedziała? W zakamarkach jej pamięci plątał się obraz takiego domu, gdzie było jej ciepło i miała co jeść i wtedy było jej bardzo smutno.
Kiedy nocą marzła pod samochodem lub krzakiem przypominała sobie ciepło ludzkiej dłoni. Kiedyś miała dom i nie wiadomo z jakiego powodu znalazła się na ulicy. Nie pamięta, co się stało, co złego zrobiła. Nie miała łatwego życia, głodowała, stawała się coraz brzydsza, tzn. jej futerko robiło się szare, skudlone. Ale ludzie mijali ją obojętnie, czasami ktoś coś rzucił do jedzenia, a czasem był to patyk lub kamień.
Nauczyła się z tym żyć, stroniła od ludzi, nocami wychodziła z ukrycia i przeszukiwała śmietniki, by znaleźć coś do jedzenia. Zaprzyjaźniła się z osiedlowym kotem, który znał kocie życie na osiedlu i to on pokazał miejsca, gdzie stały miseczki z karmą i wodą. Z daleka obserwowała jak panie, które napełniały miseczki rozmawiały z kotami, niektóre głaskały, niektóre zabierały z sobą… jakże dałaby się pogłaskać, wziąć na ręce, ale strach nie pozwalał jej podejść. Kiedy już wszystkie koty najadły się, podchodziła skulona i wyjadała resztki, które zostawiły.
Często chodziła głodna. Jak to możliwe, by w tak dużym mieście nie było człowieka, który udzieliłby kotu pomocy? Czyżby naprawdę była niewidzialna?
Aż w końcu informacja o bezpańskim kocie dotarła do nas. Powiedziano nam, że to dzikus, więc nastawiliśmy klatkę łapkę i czekaliśmy. Nie trwało to długo, kotka zwabiona zapachem jedzenia szybko weszła do klatki. W przychodni, do której została przywieziona na kastrację, spotkała nas niespodzianka. Z klatki patrzyły na nas przestraszone oczy, które jednocześnie prosiły o pomoc. Zamiast dzikiego mieliśmy przerażonego i wycieńczonego kota miziaka, co utwierdziło nas w przekonaniu, że jest to kotka porzucona lub zagubiona.
Na krótko zapanowała konsternacja, bo kot po kastracji miał wrócić na miejsce bytowania. Chwila namysłu, kilka telefonów i decyzja – kot zostanie umieszczony w domu tymczasowym.
Kotka Ewka – takie imię dostała – została wykastrowana (była w ciąży). Z uszu wylewa się świerzbowiec i ogólnie jest mocno zaniedbana. Czeka ją leczenie, profilaktyka, testy FeLV i FIV oraz założenie czipa.
Potem będziemy jej szukać domu kochającego i odpowiedzialnego. Jak zawsze prosimy Was – pomóżcie. Każda pomoc jest dla nas cenna, bo pozwoli zapewnić Ewce lepsze jutro.
Laden...