Niewidzialny maluch

Mimo iż bardzo próbowaliśmy uratować tego maluszka, nie udało nam się. Tym razem przegraliśmy 😞 Troszkę o nim: było to kociątko potrącone i pozostawione na ulicy. Nikt nie zatrzymał się, żeby udzielić mu pomocy.

Nie była to chwila. W jego ciele zalęgło się wiele larw które zaczęły zjadać go od środka a one potrzebują czasu, żeby się wylęgnąć i zrobić takie spustoszenia jakie zrobiły. Zaległy się, ponieważ przy uderzeniu uszkodzeniu uległ jego kręgosłup i miednica, przez co bezwiednie wypływał kał. Maluch by żył. Opiekowalibyśmy się nim, później dostałby wózeczek. Niestety stan ogólny był już tak zły że nawet przetoczenie krwi nie dawało mu szans.

Gdyby tylko kogoś ruszyło sumienie i zadzwoniłby do nas, ten maluch by żył. Może byłby inwalidą, ale dbalibyśmy o to, aby czuł się komfortowo. To nie ten uraz go zabił. Zabiły go larwy much, które zjadły go od środka. Na tą chwilę nawet nie chce pisać nic więcej, bo jestem rozżalona, smutna, zła, bezsilna.

Przepraszam Cię maluszku, że ludzie Cię zawiedli. Dziękujemy z całego serca Panu, który nie przejechał obojętnie tylko zabrał malucha i nawet nam go przywiózł. Było już za późno, ale wszyscy staraliśmy się. Była garstka osób, która o ciebie walczyła maleństwo 🥺

Prosimy o pomoc w opłaceniu faktury, która po nim pozostała. Dzięki jej opłaceniu będziemy mogli ratować inne życia.