Filemon – psy prawie go rozszarpały...

W niedzielny wieczór, kiedy nasza wolontariuszka szykowała się już do snu, jej uwagę zwróciło nienaturalne ujadanie psów na zewnątrz. Mieszka na wsi, więc psy szczekają na okrągło, jednak to szczekanie było inne, zawzięte... Wyszła, aby zobaczyć, co się stało.

Po drodze mijała kilka domów i ludzi, którzy grilowali, rozmawiali, cieszyli się życiem. Nikt nie reagował, jak gdyby to dziwne ujadanie psów było słyszane tylko przez nią... Gdy dotarła na miejsce, zobaczyła obraz nędzy i rozpaczy...

W zaroślach, w wysokiej trawie, leżał on, nazwany przez nas Filemonem, a nad nim pastwiły się psy. On nie uciekał, nie miał sił ani możliwości, a przez uszkodzone oko nawet nie wiedział, gdzie mógłby uciec... Już się poddał. Wolontariuszka szybko odgoniła psy i zadzwoniła po chłopaka, żeby przyniósł kontenerek. Chwilę trwało jego złapanie, a później kot był w szoku, w ogóle się nie ruszał. Zabrała go do weterynarza.

Kot był w fatalnym stanie, gdyby nie natychmiastowa reakcja, Filemon już by nie żył. Rozszarpałyby go psy. Kilka dni spędził w szpitaliku, został wykastrowany, usunięto oczko. Było ono po urazie, uderzeniu lub pogryzieniu. Wypłynęło, więc trzeba było usunąć resztę, gdyż wkrótce wdałaby się infekcja.

Kot został w klinice, gdzie go podleczono (kot był odwodniony, miał świerzb i koci katar, dodatkowo wykonano testy na FeLV i FIV oraz badania krwi, które wyszły dobrze, więc przeszedł operacje (usunięcie oka i kastracja). Potrzebujemy Waszego wsparcia! Dotychczasowe leczenie było bardzo kosztowne. Leczenie i hospitalizacja generują wysokie koszty, jednak Filemon ich potrzebuje! Pomóżcie!