Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Florka dziękuje wszystkim za okazane serce i wsparcie.
Kotka czuje się dobrze, wyniki badań są w porządku, psychicznie także odżyła. Teraz pozostaje już tylko znaleźć jej kochający dom na jesień życia. Mamy nadzieję, że wkrótce to się uda!
Dotychczasowe życie Florki – 14-letniej kotki było szczęśliwe. Miała wszystko – pełną miseczkę i ręce, które ją i głaskały, kiedy tylko chciała.
Zawsze były razem, rzadko się rozstawały. Najlepiej lubiła noce, kiedy spały wspólnie i opowiadały sobie swoje historie. W domu zawsze była cisza i spokój. Dla Florki ten dom był idealny, a i jej Pani czuła, że ma dla kogo żyć. Aż do czasu, kiedy do ich mieszkania wtargnęli obcy ludzie, którzy zajęli się leżącą w łóżku opiekunką. Coś tam przy niej robili. A potem na noszach wynieśli z mieszkania. Została sama w pustym mieszkaniu… Ona nie rozumiała, że jej Pani już nie wróci. Przerażona długo siedziała bez ruchu, czekając, ale nikt nie wracał. I tak mijały kolejne dni...
Od czasu do czasu przychodził syn jej pani, który dawał jej jeść. I tyle. Nie mógł jej zabrać, bo jego praca to ciągłe wyjazdy. Bolała ją dusza, „bo zwierzęca dusza większa od zwierzęcia… ”. Została w pustym mieszkaniu, a jedynymi jej towarzyszami była przeraźliwa cisza i ptaki, które śledziła z okna.
Jak długo można biegać od drzwi do okna i od okna do drzwi, których już nigdy nie otworzą ręce jej ukochanej pani. Jednak ciągle miała nadzieję, że ona wróci do domu, a jej głos ukoi jej rozdarte serce. Każdy szmer, ruch czy kroki na klatce schodowej dawały nadzieję, że to jej ukochana opiekunka, więc biegła jak szalona do drzwi, a kiedy kroki cichły, jej serce umierało od nowa.
Co można robić całe dnie i noce w pustym mieszkaniu, bo przecież zajrzała już wszędzie, obleciała wszystkie pokoje i zakamarki. Można tylko tęsknić i nawoływać swoją Panią. Aż nadszedł dzień, w którym jej syn zadzwonił do nas z prośbą o pomoc, bo zdał sobie sprawę, że taka sytuacja nie może trwać dłużej. Florka była przerażona, nie rozumiała, dlaczego zostaje zabrana z domu… przecież nic złego nie robiła.
Kiedy przyjechała do lecznicy na wizytę i badania, przed przyjęciem do domu tymczasowego, pierwsze co zobaczyliśmy to jej oczy pełne przerażenia i smutku. Łzy zakręciły nam się w oczach. Co musiało się dziać w tym malutkim, nieszczęśliwym serduszku?
Nie wyszła z kontenerka, a na widok człowieka i jego rąk reagowała agresją i warczeniem. Ale z racji wieku musieliśmy wykonać jej podstawowe badania i, jak się okazało, również sanację jamy ustnej i ekstrakcję zębów. Wyniki na szczęście okazały się być dobre i po dwóch dniach pobytu w kocim szpitalu Florka trafiła do domu tymczasowego.
Resztki kociej urody świadczyły, że była pięknym kotem. W nocy wychodziła do kuwety i miseczki. Słowa, które do niej kierowała obecna opiekunka powinny dać jej nadzieję, że jeszcze kogoś pokocha i uwierzy. Przed nami dużo pracy. Być może będzie potrzebny behawiorysta. Zrobimy wszystko, co tylko możliwe, by rozchwiany świat Florki złożył się od nowa.
Prosimy, pomóż nam sprawić, by Florka uwierzyła w to, że stary świat już nie wróci, a nowy też może być piękny.
Laden...