Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Kilka tygodni temu na naszej drodze los postawił kolejną skrzywdzoną istotę. Klacz potwornie zniszczoną, wychudzoną, brudną, kulawą. Klacz, w której oczach widać jedynie było strach i smutek. Co przeżyła, czego doświadczyła, co jej zrobiono? Tego nie wie nikt.
Jej tragiczną historię może opowiedzieć jedynie wyniszczone ciało i psychika. Wiemy o niej jedynie tyle, że ma 6 lat, zaledwie 6 lat. Gdzie byliście 6 lat temu, kiedy przyszła na świat? Co robiliście...? Może ostatnie lata były dla Was trudne. Dla niej ostatnich 6 lat musiało być koszmarem zgotowanym przez ludzi. Dramatem, który codziennie zaczynał się od nowa i trwał nieustannie… najprawdopodobniej ciężko pracowała, niewiele jadła. Opadała z sił… Po 6 latach takiej mordęgi wreszcie miało przyjść wybawienie… ŚMIERĆ.
Okrutna bolesna śmierć w rzeźni, bo według oprawcy na więcej nie zasłużyła… Przestała mieć siłę na pracę to została skazana na śmierć. Założyliśmy zbiórkę…aby ratować jej życie. Nie umieliśmy przejść obojętnie wobec takiej tragedii. W międzyczasie okazało się, że obok niej, w skupie jest druga klacz. Tak samo brudna, tak samo zniszczona… Klacze zaprzyjaźniły się ze sobą… nie umieliśmy ich rozdzielić. Obie zostały uratowane i przyjechały do naszej Przystani. Niestety Holi nie nacieszyła się zbyt długo pobytem u nas i towarzystwem drugiej ocalonej klaczy. Tak jak wspominaliśmy Holi ponownie musiała wyjechać do kliniki. To nie pierwszy raz… Zaledwie kilka dni po ocaleniu, musiała jechać do kliniki, bo okazało się, że jest bardzo chora. Przez lata zaniedbań doszło do daleko posuniętej zgnilizny kopyt i ma raka rzekomego, aż na trzech kopytach.
Wróciła do Przystani, do nas a przede wszystkim do swojej przyjaciółki Karusi. Holi wróciła dosłownie na kilka chwil, chyba na same Święta Bożego Narodzenia i koniec roku, znów wyjechała na leczenie. Jej stan zdrowia nadal pozostawia wiele do życzenia. Cały czas była leczona, cały czas pod opieką weterynarzy. Wyniki badań niestety nadal nie są dobre. Trzeba zawalczyć o jej zdrowie i życie. Jej stan jest poważny, ale wierzymy, że wróci do domu i zacznie takie życie, jakiego nigdy nie miała. Do kliniki nie pojechała sama. Pojechał z Nią nasz Franek- niedawno ocalony, leśny pracownik. Stan Franka zaczął się nagle pogarszać. Zaczęły się ogromne problemy oddechowe.
Kiedy czekaliśmy na miejsce w klinice, Franio był pod opieką naszych weterynarzy. Dostawał wszystko, co możliwe, niestety jego stan się nie poprawiał, wręcz przeciwnie zaczęło być coraz gorzej. Zaczęła się walka już nie tylko o jego zdrowie, ale i życie. Franio wymagał hospitalizacji, kompletu badań i pełnej diagnostyki. Nie znamy dokładnej przyczyny takiego pogorszenia. Nic nie wskazywało na to, że Franio może być chory. Wydawało nam się, że jego przyjaciel Cisco jest zdecydowanie bardziej wyniszczony i zabiedzony. Okazuje się, że to jednak Franio jest w znacznie poważniejszym stanie.
Życie Franka nie rozpieszczało. Razem ze swoim Przyjacielem Cisco lojalnie pracowali przez lata, kiedy zabrakło im sił, dostali bilet w jedną stronę… bilet do rzeźni… Jednak w tym nieszczęściu mieli odrobinkę szczęścia. Dowiedzieliśmy się o nich, byliśmy ich jedyną szansą i zawalczyliśmy. Mimo wielu obaw, mimo strachu czy zdążymy... zaryzykowaliśmy i udało się. Mieliśmy nadzieję, że w przypadku Holi jak i Frania będzie już tylko dobrze. Tak bardzo chcieliśmy, żeby zaczęli dużo lepsze, nowe życie. Chcieliśmy, żeby teraz każdy nowy dzień był dla nich piękniejszy, żeby poczuli, że są kochani, że mają swój dom i przyjaciół obok. Los znowu zadecydował inaczej. Ten wyjazd do kliniki był szczególnie trudny. Musieliśmy rozdzielić dwie pary przyjaciół... Serca nam pękały na widok rozpaczy całej czwórki. Holi znowu musiała zostawić Karusię a Franio swojego Cisco. Obie te przyjaźni nawiązały się w miejscach w których czekali na śmierć...
Dla Holi, jej towarzyszka Karusia stała się całym światem, nawiązała się między nimi przepiękna przyjaźń... Tak samo było w przypadku Frania i Cisco. Cisco nie przepada za ludźmi, ale za to bezgranicznie kocha Franka... Rozdzielenie ich było jedną z najtrudniejszych rzeczy jakie musieliśmy zrobić. Niestety nie było wyjścia Holi I Franio nie mogli dłużej czekać a w klinice nie było miejsca na 4 konie. Mamy nadzieję, że to tylko chwilowa sytuacja. Wierzymy, że Holi wróci do Karusi a Franek do Cisco i już nigdy nie będziemy musieli ich rozdzielać. Nawet nie chcemy myśleć, że może być inaczej. Zarówno stan Holi jak i Frania jest bardzo, bardzo poważny... Musimy być przygotowani na wszystko, niestety na najgorsze również.
Dlatego bardzo, bardzo Was prosimy o ciepłe myśli i dużo sił dla tej czwórki, żeby przetrwali ten trudny dla nich czas... Niestety kciuki to nie jedyne, o co Was prosimy kochani Przyjaciele... Leczenie Holi I Franka może być długie a na pewno bardzo kosztowne... Dla nich to jedyny ratunek, więc mimo ciężkiej sytuacji finansowej, nie mogliśmy czekać ani się nie zdecydować. Konie musiały jechać po specjalistyczną pomoc. O koszta zaczynamy martwić się teraz, dlatego błagamy o pomoc, o każdą złotówkę, ogonek z konta. Tylko razem możemy sprawić, że Franio i Holi wrócą do domu i ukochanych przyjaciół...
Laden...