Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Kilka dni temu odebraliśmy telefon alarmowy z myślą o standardowym zgłoszeniu. Nawet głos osoby w słuchawce brzmiał nam znajomo. Dzwonił Pan Rafał, który ilekroć znajdzie psiaka goniącego ulicą, czy to zadbanego, czy chorego, czy pogryzionego, zawsze zabezpiecza go i dzwoni po pomoc.
Człowiek chodzący psi anioł. Ale tym razem nie prosił o pomoc w interwencji, ani o przygarnięcie na chwilkę psa, ani też o kontakt ze służbami, które kolejny raz zbywają człowieka na zasadzie "radź sobie człowieku". W słuchawce telefonu usłyszeliśmy następujące słowa: "Bardzo trudno przychodzi mi prosić Was o taką pomoc , zbieram się od kilku dni i ogromnie mi ciężko... moje mama ma psa o imienia Freya, Freya jest ciężko chora... nowotwór złośliwy i dużo innych schorzeń... mocz jej się zatrzymał, odblokowywaliśmy sterydami... moja mama nie pracuje, bo opiekuje się moją chorą na Parkinsona i niepełnosprawną babcią. Tak się złożyło, że tatę choroba wyłożyła kilka tygodni temu i nie pracuje... zapowiada się, że długo jeszcze nie będzie pracował o ile do tej pracy wróci... Pomógłbym, ale doznałem niedawno skomplikowanej kontuzji kręgosłupa i wszystko szlag trafił.
Proszę, pomóżcie mojej mamie... My chcemy wiedzieć, czy możemy coś jeszcze dla Freyii zrobić, czy jesteśmy zmuszeni poddać ją eutanazji... Liczymy się z tym, ale jeśli możemy jej pomóc to chcemy spróbować ".
Na spotkanie w celu weryfikacji umówiliśmy się z rodziną dzisiaj. Kiedy weszliśmy do mieszkania, serce rozpadło się nam na kawałki, choć nie chcieliśmy tego pokazać. Sunia w wieku około 12 lat, ledwo utrzymywała się na łapkach i zaraz upadała, po czym podnosiła się i kładła bezwiednie. Sunia około 7 lat temu była adoptowana z przytuliska. Kiedyś odebrana z patologicznych warunków, gdzie rodziła bez opamiętania a za pożywienie miała suchy chleb, którego łaskawcy nie moczyli nawet w wodzie, by łatwiej było jej przełknąć, czego efektem stały się starte zęby. Rodzina, która adoptowała ukochaną Freyie zawsze stawała na wysokości zadania i leczyła ją bez cienia narzekania.
Wszystkich kart z leczenia obejrzeliśmy ponad 30. Każde leczenie wykonane skrupulatnie i każde opłacone w jednej z najlepszych sanockich przychodni. Po rozmowie z rodziną Freyii wiemy, że zawalczą do końca o jej godne życie, o ile tylko będzie miało to sens.
Aby można było podejmować jakiekolwiek dalsze decyzje rodzina chciałaby wykonać rezonans w Przychodni Weterynaryjnej Zalesie w Rzeszowie. W związku z ciężką i niespodziewaną sytuacją jaka ich spotkała nie są w stanie zawalczyć o swojego psiaka, gdyż koszt około 1500 zł za wykonanie rezonansu jest dla nich po ludzku nieosiągalny.
Kochani! Freya nie jest podopieczną naszej jednostki. Jak wiecie my tymczasujemy i leczymy koty. Ale nie mogliśmy przejść obojętnie wobec tej błagalnej prośby. Kwota jaka jest potrzebna do wykonania rezonansu jest dla nas również ogromna, na naszym koncie nie mamy nawet 1/4 sumy która jest potrzebna dla tego pieska. Poza sprawą Freyii postaramy się pomóc rodzinie w ukierunkowaniu odnośnie rehabilitacji niepełnosprawnej babci, ale to wszystko, co możemy, a to naprawdę niewiele. Rezonans potrzebny Freyii nagli bardzo, bo rodzina obawia się niedostatecznej wiedzy dotyczącej bólu jaki może odczuwać sunia.
Z tego miejsca pozostaje nam prosić Was o pomoc tą, której my też jak Pan Rafał prosić nie lubimy, ale mocno liczymy na Wasze wsparcie, które pozwoli podjąć rodzinie odpowiednią decyzje odnośnie Freyii. W głębi serca liczymy, że psinka pozostanie ze swoimi ludźmi długo i szczęśliwie. Czego mocno życzymy.
Kochani którzy zawsze nas wspieracie. Z góry dziękujemy Wam za każdą choćby najmniejszą wpłatę. Faktura za rezonans Freyii zostanie rozliczona przez naszą jednostkę co do złotówki, zresztą tak jak zawsze to czynimy na wszystkich innych zbiórkach co możecie zobaczyć przy każdej z nich.
A teraz prosimy: Do dzieła Kochani ! Niech Freya pojedzie na rezonans jeszcze w tym tygodniu.
Laden...