Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
13.09.2017 Misię udało się uratować, udało się podarować jej prawie rok życia. Niestety, już jej z nami nie ma...
Dzięki Waszemu wsparciu, naszej opiece i udanej operacji, Misia mogła żyć jeszcze rok od momentu, w którym na siebie trafiliśmy. Przez ten rok nigdy nie doszła do kondycji w pełni zdrowego kota, patrząc na nią, od razu było widać, że jest słabsza, szczupła, cicha, delikatna i zawsze troszkę niedomyta. Odnosiliśmy wrażenie, że jest z nami szczęśliwa, my przy niej byliśmy i to bardzo...
Lubiła drapanie, głaskanie i każdy kontakt z człowiekiem. Mamy nadzieję, że wie, jak bardzo wszyscy ją kochaliśmy. To była wyjątkowa kotka.
Nie chce nam się wierzyć, ale Misia odeszła z powodu PONOWNIE pękniętej przepony. Trudno stwierdzić, jak to się stało i kiedy. Przepona jest stosunkowo słabym mięśniem, u Misi wyjątkowo cienkim i dodatkowo osłabionym po wcześniejszych wydarzeniach. Pewnego dnia zauważyłyśmy u niej duszność, bardzo źle się poczuła. Zdjęcie rtg i badanie usg pokazało, z czym mamy do czynienia. Nikt by nie podejrzewał takiej diagnozy. Nikt. Wątroba przemieściła się do klatki piersiowej, ucisnęła płuca, ostatecznie doszło do tamponady serca. Misia odeszła przed operacją.
Bardzo tęsknimy...
Wygląda jak brudna szmatka. Jest kotem, przestraszonym, obolałym i nieszczęśliwym. Diagnoza Misi zaskoczyła nawet doświadczonych weterynarzy: przepuklina przeponowa. Wszystkie narządy brzuszne, z wyjątkiem znajdujących się poza otrzewną nerek, przez dziurę w przeponie przedostały się do klatki piersiowej, zgniatając płuca i serce. Kotka przez 2 miesiące żyła w ogromnym cierpieniu i bólu.
Cud, że przeżyła.
Cud, że nie zdolna do ucieczki, nie padła ofiarą psów ani ludzkiej podłości.
Cud, że była w stanie funkcjonować mimo ułożenia jelit w klatce piersiowej...
Co się stało?
Najprawdopodobniej Misia jest ofiarą wypadku samochodowego. Według karmicielki, kotka 2 miesiące temu wracała do swojej piwnicy ciągnąc za sobą łapki. Mimo urazu była na tyle sprytna, że wcześniej nie dawała się złapać.
Na RTG nie widać złamań. Uraz dotyczy narządów, tkanek miękkich. Misia jest bardzo wychudzona i ma zanik mięśni tylnych łap. Ma anemię. Mieszkały na niej dziesiątki pcheł.
A teraz najważniejsze: Misia przeżyła operację!
Weterynarze poskładali przemieszczone narządy, a po operacji kotka pierwszy raz od dwóch miesięcy mogła się normalnie, po kociemu ułożyć do snu. Operacja to dopiero początek. Przed Misią jeszcze długie leczenie i kolejne badania kontrolne, a to oznacza, jak wiadomo, koszty weterynaryjne.
Dotychczas (od początku leczenia do dnia operacji) Misia miała badania krwi, testy FIV i FeLV (ujemne), 4 zdjęcia RTG, dwukrotne odpowietrzanie płuc (na pewno będą jeszcze kolejne), do tego leki przeciwbólowe, antybiotyki, kroplówki, karma dla rekonwalescentów...
Koszty leczenia szacujemy na ok. 1000 zł, co wydaje się niską kwotą, zważywszy na ciężki stan kotki i skomplikowaną operację. Niech więc się uda! Niech ten 1000 zł będzie dla Misi przepustką do zdrowia. Prosimy, dołóżcie choć parę złotych do tej przepustki!
Laden...