Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Niestety nie mamy dobrych wiadomości. Dziś po kilku dniach intensywnej walki, odszedł od nas „Fart”. Od minionego piątku lekarze w Szpitalu dla Zwierząt robili wszystko by uratować zagłodzone zwierzę. Jego samopoczucie w sobotę, niedzielę i dziś było już zdecydowanie lepsze. „Fart” sam, chociaż niepewnie, chodził, wypróżniał się. Choć bardzo powoli stawał na łapach i chodził wolniutko dawał nam nadzieję z każdą godziną, iż wyjdzie z tego stanu zagłodzenia. Lekarze zrobili wszystko by mógł cieszyć się życiem.
Niestety dziś po godzinie 16.00 otrzymaliśmy informacje z Przychodni Weterynaryjnej, iż po powrocie ze spaceru psiak poszedł spać. 30 minut później personel kliniki poprawiał koc na legowisku „Farta”. Okazało się iż owczarek… niespodziewanie zasnął na zawsze.
Dziś brakuje nam słów by napisać cokolwiek.
Obiecaliśmy że Cię uratujemy.
Że znajdziemy Ci wkrótce nowy dom…
Żegnaj nasz Przyjacielu.
To były ostatnie chwile kilkuletniego owczarka. Od tygodnia leżał w boksie na posesji i się nie podnosił. Zamarzał.
Nie pomogli mu właściciele ani urzędnik gminy, który został wezwany przez policję, by ocenić czy pies jest do odbioru. Dziś jest w stanie agonalnym. Nie wiemy, czy go uratujemy, ale rozpoczynamy wyścig z czasem. Na fotografii poniżej jest pies w dniu 5 listopada br. Pies (na fotografii po prawej) przebywał w kojcu i jeszcze chodził. Był jednak bardzo wychudzony.
W szopie gdzie mieszkały psy zastajemy wilgotny materac i resztę pokarmu. To po prostu ugotowana kasza...
To właściciele psów Małgorzata i Mariusz W. To oni zagłodzili „Farta”, doprowadzając go do wagi 17 kg. Dziś twierdzą standardowo, iż zwierzęta miały wszystko, co potrzeba, że dbali o nie, choć odpowiedzialnością za ich opiekę przerzucają się nawzajem. Obecnie małżeństwo nie mieszka razem, jest w trakcie rozwodu.
Lekarz weterynarii, do którego trafił pies po odbiorze nie miał warunków, aby go dalej ratować. Potrzebna jest pilnie całodobowa klinika. Potrzebna jest krew, ponieważ bez transfuzji owczarek nie przeżyje.
Tak wyglądają wyniki krwi ratowanego psa. Wszystko świeci na czerwono. Stan zagłodzenia sprawił, iż jest u zwierzęcia jest bardzo silna anemia.
Podejmujemy decyzję o zabraniu go od miejscowego lekarza do przychodni całodobowej do Warszawy. Jedynie tam możemy go uratować. Jedynie tam możemy spróbować wygrać z czasem. Po 1,5 godziny jest już w szpitalu dla zwierząt, w przychodni. Lekarze przystąpili do pracy nad ratowaniem psiny.
Nie wiemy jak ma na imię, bo przy odbiorze właścicieli nie było na posesji. Nadajemy mu imię „Fart”. Bo to istny cud, że przeżył leżąc tydzień na zamarzniętej ziemi nie jedząc i nie pijąc. Rozpoczynają się badania RTG i USG. Nie ma żadnych nowotworów, nie ma zapchanych jelit. Diagnoza jest jedna: ZAGŁODZENIE!
Przez pierwsze godziny „Fart” nie wstaje. Jest bardzo osłabiony. Dopiero po którejś z rzędu kroplówce powoli próbuje się podnieść. Jego sierść jest cała sfilcowana, cuchnąca. Trudno tak prowadzić akcję ratunkową.
Lekarze decydują, aby ogolić „do zera” cały filc. Dopiero wtedy okazuje się jak bardzo owczarek jest chudy.
Owczarek waży 17,6 kg. Powinien co najmniej 30 kg.
Mijają kolejne kwadranse. Do szpitala dojeżdża "przesyłka" ratująca życie z banku krwi. Ciężko dostać dziś krew dla psa. W dodatku kosztuje kilkaset złotych.
Koszt ratowania psa w pierwszym dniu to 1500 zł. Kolejne dobry w szpitalu to kolejny ogrom wydatków. "Farta" musimy jednak uratować. Ten pies ma wielką wolę życia, choć tak bardzo skrzywdzili go ludzie.
Prosimy bardzo o pomoc dla zagłodzonego psa. Prosimy o uratowanie Jego życia.
Laden...