Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Gruzja, wczoraj, prosto od handlarza pojechała do adopcji. Bardzo długo stała zamknięta u handlarza w oborze i teraz rozsadza ją energia. Jak widać na filmie jest też wypłoszona, bo od dawna nie widziała wokół siebie tyle nowych rzeczy. Jutro ma do niej przyjechać weterynarz i kowal. Ale na pierwszy rzut oka widać że jest zdrowa jak rydz. Tylko dzika bardzo od tego stania w zamknięciu. Tylko dzięki Wam Gruzja żyje i tak sobie biega w kółeczko. Dziękuję Wam z całego serca za pomoc w jej uratowaniu.
Jeśli chcesz śledzić dalsze losy Gruzji - zapraszam Cię na stronę.
------
Dziękuję z całego serca za wsparcie dla Gruzji. Wyzwanie było naprawdę duże, ale udało się zebrać pełną kwotę na wykup oraz transport. Naprawdę jestem bardzo wdzięczna za każdą pomoc. Jesteście niesamowici! Gruzja dzięki Wam będzie żyła. Wkrótce przekażę więcej informacji oraz zdjęcia. Dziękuję!
Fundacja nie posiada złożonych struktur ani pracowników, a swoją misję realizuje dzięki osobistemu zaangażowaniu i poświęceniu założycielki.
Dziękujemy, że pomagasz ratować zwierzęta
Gruzja i Blanka całe życie spędziły razem. Ciężkie, pociągowe klacze rodzą się po to, by dawać źrebaki lub urosnąć, utyć i iść na rzeź, ale kasztanka Gruzja i kara Blanka miały szczęście. Mieszkały u starszego pana na wsi, który dobrze je traktował, karmił, wypuszczał na łąkę. Były nierozłączne.
Jednak czas mijał i starszy pan stracił siły do zajmowania się końmi – sam zaczął potrzebować pomocy. Nie miał nikogo bliskiego, kto zająłby się końmi, więc obie klacze trafiły do skupu koni rzeźnych.
I tak Gruzja i Blanka znalazły się tu, gdzie pierwszy raz je zobaczyłam – w oborze handlarza. Uwiązane na krótkich linach do żłobu, rozglądały się dookoła. Nie rozumiały, gdzie podział się starszy pan, gdzie jest ich stajnia, dlaczego nie mogą wyjść na łąkę, ale nadal miały siebie. Widać było wyraźnie, że je to uspokaja.
Nic wtedy nie zrobiłam. Bałam się, że nie
dam rady kupić kolejnych koni. I to tak ciężkich, czyli drogich. I to dwóch razem, czyli jeszcze drożej. Handlarz powiedział, że jeszcze na pewno będą u niego trzy tygodnie, może miesiąc, bo chce je bardziej upaść, żeby były jak najcięższe do sprzedaży. Więc pomyślałam, że mam czas.
Myliłam się. Nie ma już karej Blanki. Gruzja została sama. Patrzy wokół niespokojnie, rży, nawołuje. Szarpie się na linie, ale lina jest mocna, nie puszcza.
Blanka dostała kolki. Handlarz wezwał weterynarza (przynajmniej tak twierdzi), ale ten nie pomógł. Potrzebna była operacja, ale jej cena przekracza wartość konia rzeźnego. Więc handlarz zapakował cierpiącą Blankę na samochód i zamiast do kliniki, zawiózł do rzeźni, żeby ją sprzedać, póki jeszcze żyła i uratować swoje zainwestowane pieniądze.
Jestem wściekła na siebie, że wtedy wbrew sobie samej wyszłam i zostawiłam obie klacze. Gdyby nie to, Blanka by żyła. Głaszczę Gruzję po szyi i próbuję ją uspokoić. Łzy płyną mi po policzkach i nie potrafię ich powstrzymać. I obiecuję Gruzji, że tym razem nie zawiodę.
Gruzja jest ciężka i droga – kosztuje aż 10600 zł. Do wtorku 16 sierpnia mam czas na wpłacenie zaliczki 2500 zł. Jak się nie uda zebrać pieniędzy, to Gruzja pojedzie do rzeźni. Bardzo Was proszę o pomoc.
Jeśli masz pytania, zadzwoń do mnie - Monika 570 666 540. Dziękuję za pomoc. Zbiórka obejmuje wykup, transport, koszt diagnostyki, wizyty kowala oraz zakup paszy i suplementów dla starych koni.
Laden...