Rasowa - skazana na śmierć

Czy rasowa znaczy lepsza? Czy rasowe koty mają cudowne życie?

Spójrzmy na nią. Czy wygląda na szczęśliwą? W hodowli była zadbaną kotką. Hodowca sprzedał kotkę do "najlepszego "domu? Niestety. Tam, gdzie przebywała nikt o nią nie dbał, no może na początku. Z czasem, jak się znudziła, opiekun postanowił kota oddać. Wolontariuszka, która odebrała ją od opiekuna, od razu pojechała do weterynarza.

Zaniedbana, wychudzona, chora. Najpierw leczyliśmy wrzody w pysku i kalcywirozę. Kot miał również odparzony odbyt. Pozbierała się trochę. Niewiele jadła, bo ropa wypływała jej z pyszczka. Leczenie było długie i kosztowne. 

W książeczce miała wpisane testy na FIV/FELV z wynikiem ujemnym.

Gdy stan jej zdrowia znowu się pogorszył zrobiliśmy kolejne badanie krwi. Z wyników krwi można było wnioskować, że kotka miała FIP.

Wskazanie do eutanazji? To zostało rozważane, ale Shila nadal chciała żyć. Jadła, korzystała prawidłowo z kuwetki i chętnie uczestniczyła w życiu domowników. Nie podjęliśmy decyzji o eutanazji, bo jej walka o życie była wielka. Ona chciała żyć, szczególnie teraz, kiedy los się do niej uśmiechnął! Miała wszystko, co potrzeba!

Gdy przyszedł znowu kryzys... Osłabła, przestawała jeść, słaniała się na łapach. Postanowiliśmy ponowić testy FIV/FELV, okazało się że kotka jest nosicielem białaczki. Dziś podjęliśmy decyzję o eutanazji. Jesteśmy uczciwi wobec wspierających. Zbieramy na pokrycie kosztów leczenia, które znacznie nas przygniotły. Leczenie, diagnostyka, leki, karmy. Heroiczna walka przez dwa miesiące.

Jeżeli kochasz koty wiesz, jak ciężko jest podjąć decyzję uśpienia zwierzaka. Pomóżcie nam spłacić zadłużenie. Dziś Shili nie ma już wśród nas, ale są inne zwierzęta, którym musimy pomóc. Koty, psy, kociaki, szczeniaki... Telefony dzwonią cały czas o pomoc. Nie możemy się zadłużać, bo nie będziemy mogli ratować kolejnych żyć.

Dzięki!

Dziękujemy!