Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Ines trafiła na cudownego człowieka, który zdecydował się ją adoptować i dalej z nią pracować. Kayla pięknie uczy się życia na nowo u boku człowieka!
Dziękujemy!
W listopadzie 2020 roku wpłynęło do nas zapytanie o udzielenie pomocy suczce w typie Owczarka Niemieckiego, której grozi uśpienie w Gminnej Przechowalni. Historia suczki jest nieznana, została znaleziona z uszkodzonym ogonem, wszyscy myśleli, że to człowiek ją skrzywdził (choć tak jest, tylko nie fizycznie). Okazało się jednak, że poharatany ogon jest wynikiem samookaleczania się suczki. [filmik]
Rozpoznano u niej typową chorobę kojcową, kręci się w kółko, i kawałek po kawałku odgryza ogon. Pies z takimi problemami dla pracowników Gminnej przechowalni, dla których psy na zakładzie to niewygodny obowiązek, jest zbędny i problematyczny... Lekarz gminny oprócz dwukrotnej korekcji ogona nic więcej dla suczki nie był w stanie zrobić. Pies raz w tygodniu wychodzi na spacer z wolontariuszami, którzy nie wiedzą jak pracować z psem, z tak dużymi zaburzeniami. Choć nie mamy miejsca, jako jedyni daliśmy im nadzieję, bo dla nas ten pies zasługuje na pomoc i do tego ma ogromny potencjał, którego w przechowalni na drugim końcu polski nie ma jak wykorzystać... Daliśmy sobie 3 miesiące, a nuż coś się dla niej znajdzie, a my będziemy mieć "luźniej". Nie wypaliło, ani jedno, ani drugie. [filmik nr 2]
W związku z tym, iż pies nie rokuje adopcyjnie, jest zagrożeniem dla samego siebie, przez myśl przeszłoby go uśpić, by nie generować dalej kosztów. Jednak waleczne wolontariuszki z Zawichostu nie dawały za wygraną... Od września 2020 roku prosiły dziesiątki Fundacji o pomoc... żadna nie mogła, nie chciała przyjąć psa wymagającego. My też na w tamtym momencie nie mogliśmy pomóc. Jednak daliśmy wskazówki, przesłaliśmy leki, jedzenie, akcesoria interaktywne, by troszkę, ale jednak zacząć coś z sunią robić.
Nie obiecywaliśmy i choć w momencie, w którym podjęliśmy decyzję, że Ines musi do nas trafić, bo czas leci, a jej stan się nie polepsza, otrzymaliśmy zgłoszenia o łącznie 6 owczarkach niemieckich na terenie naszej gminy. Ręce nam opadły... kieszenie się skurczyły, a głowa zaczęła parować... co teraz? Odmówić? To byłby koniec... zero szans dla tego psa. Serce zwyciężyło, myśl w głowie jedna "jakoś to będzie". 6 czy 7 dużych problematycznych psów, już "co to za różnica"! I tak mamy przerąbane.
Sama Ines to miesiące ciężkiej pracy i wysokich kosztów, aby ją zdiagnozować, ustabilizować, utrzymać i wyadoptować... Jednak serce wzięło górę nad rozumem... będzie ciężko, będzie długo i będzie kosztownie... ale mieliśmy ją zostawić, by w końcu w samotności wykrwawiła się w kojcu, kiedy będzie dalej ze stresu i tęsknoty odgryzać sobie pozostałości ogona?
Czy ona nie zasługuje na szansę? W końcu kiedyś to człowiek doprowadził ją do takiego stanu...
25.01.2021 roku Ines zostanie do nas przetransportowana, po czym tego samego dnia trafi na diagnostykę... Transport z behawiorystą 1100 km - 500-600 zł. Diagnostyka - szczegółowe badania krwi, prześwietlenie stawów (możliwy ból z powodu dysplazji), usg jamy brzusznej (suka niekastrowana), leki uspokajające na początek - koszt? 1000-3000 zł na najbliższy miesiąc...
Co dalej to się okaże... My uznaliśmy, że warto... Jeśli Państwo uważacie tak samo, to prosimy, wesprzyjcie nasze działania! Nie zostawiajmy Ines i jej wolontariuszy na pastwę losu i cierpienie... pokażmy im, że warto walczyć, nawet kiedy 20 osób odmówi, zawsze jest jakaś nadzieja!
Laden...