Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Jagienka jest już u nas. Zobaczcie sami, jak biednie wyglądają jej plecy. Mimo to mam wrażenie, że Jagienka czuje się tu dobrze. Myślę, że w dużej mierze jest to zasługa Sówki, która od razu wzięła nową koleżankę pod opiekę.
Niedługo będzie u nas pani weterynarz, która obejrzy plecy Jagienki i powie, co możemy zrobić, żeby zapewnić jej jak największy komfort.
Jagienka jest tu tylko dzięki Wam! Jesteście wielcy! Dziękuję Wam z całego serca. Będę na bieżąco zdawać relację z tego, jak się u nas adaptuje.
Jagienka stoi zupełnie sama na betonowej posadzce ciemnej, zimnej komórki. Widuję zwierzęta w różnym stanie, ale dawno nie widziałem tak wyniszczonego stworzenia. Kuriozalnie wygięty grzbiet, sztywne nogi, odstające kości, zmierzwiona i brudna sierść. Ale najbardziej zapadły mi w pamięć jej oczy. Całkowicie nieruchome, wpatrzone w jeden punkt. Jakby Jagienka straciła całkiem wolę życia i nadzieję, że może być lepiej.
Jagienka to stara, stareńka ośliczka. Żyła w gospodarstwie a jej zadaniem było rodzenie. W zasadzie cały czas była w ciąży. Rodziła dziecko i zanim zdążyła je wykarmić, już nosiła kolejne. To kompletnie wyniszczyło jej organizm, ale dopóki rodziła, nikt się tym nie martwił. Dopiero teraz, kiedy stało się jasne, że kolejnej ciąży nie przeżyje, gospodarz przejął się jej zdrowiem. Ale nie, nie wezwał weterynarza. Po prostu odwiózł ją tu, do handlarza skupującego konie i osły na ubój. Teraz Jagienka czeka w tej ciemnej i zimnej komórce na samochód z rzeźni, który zabierze ją tam, skąd nie ma ucieczki.
Podchodzę do Jagienki i głaszczę ją po szyi, drapię za uchem. Nie odsuwa się. Najpierw przez dłuższy czas kompletnie nieruchomo i obojętnie przyjmuje pieszczoty. Ale po pewnym czasie widzę, że coś w niej drgnęło. Nie zmieniła pozycji, ale jej napięte mięśnie jakby zmiękły, a w oczach pojawił się nikły blask, niemal niezauważalny. Ale ja go widzę i wiem, że to oznacza, że dla Jagienki nie wszystko stracone. Jeśli damy jej szansę, może odzyska wolę życia. Nie przywrócimy jej utraconego zdrowia, ale możemy sprawić, żeby nie cierpiała. Możemy dać jej to, czego nie dane jej było doświadczyć w całym długim życiu – szacunek i miłość, swobodę na pastwisku, towarzystwo innych osiołków i koni, dobre wartościowe pasze, opiekę weterynarza i kowala. A kiedy przyjdzie na nią czas, będzie mogła odejść w spokoju i bez bólu.
Cena, za jaką handlarz zgodził się sprzedać Jagienkę to 3800 zł. I jak zwykle nie chce czekać. Dla niego im szybciej pozbędzie się zwierzęcia, tym lepiej. Już mu wpłaciłem otrzymane od Was 1400 złotych. Do jutra muszę uzbierać jeszcze 2400 złotych.
Proszę Was bardzo, pomóżcie zebrać tą kwotę. Wierzę, że damy radę, choć kwota jest spora a czasu bardzo mało. Dlatego proszę, pomóż wpłacając chociaż 10 albo nawet 5 złotych. Dziś liczy się każda, nawet najmniejsza wpłata. Wtedy Jagienka ma szansę.
Zbiórka obejmuje wykup, transport, opłaty za weterynarza i kowala, pierwsze miesiące utrzymania oraz specjalistyczną paszę. Dodatkowo Jagienka będzie wymagała diagnostyki i intensywnego i drogiego leczenia, by choć w minimalnym stopniu złagodzić jej ból i przywrócić zdrowie. Nie jest już najmłodsza, ale wierzemy że to ukoi jej cierpienie.
Jeśli masz jakieś pytania, zadzwoń Marek: (+48) 502 064 387
Laden...