Nadeszły ciężkie czasy - NIE MA MIEJSC DLA POTRZEBUJĄCYCH PSÓW

Nie ma miejsc dla potrzebujących psów! Codziennie odbieramy telefony, odpisujemy na wiadomości przekazując jedną treść: NIE MAMY MIEJSC. 

Rozumiecie? Żyjemy w świecie gdzie krzywdzone, porzucone, chore, bezdomne zwierzęta muszą mieć szczęście, by przynajmniej trafić do dobrej fundacji czy schroniska... Inne, które szczęścia nie mają trafiają do schrosnik-mordowni, z którymi ma podpisane umowy wiele gmin! A my musimy odmówić pomocy, bo nie mamy miejsc...

Nadeszły bardzo trudne czasy; choć z adopcjami problem jest od lat, teraz sytuacja jest TRAGICZNA. Nie ma adopcji. Telefony w sprawie przygarnięcia psa milczą. Wraz z rozpoczęciem wojny na Ukrainie do Polski wjechały tysiące psów. Ci, którzy mieli miejsce w domach i sercach przygarnęli psy wojny. Do tego doszła ogromna inflacja, która spowodowała, że wielu osób nie stać na przyjęcie psa do swojej rodziny.

Przy tym nie zmieniło się nic w sprawie rozmnażania psów przez bezmyślnych ludzi, dla których kastracja nadal jest jakimś mitycznym zjawiskiem. Utknęli w XX wieku i ani myślą ruszyć do przodu. Produktują szczeniaki, oddają w "dobre ręce" a my później łapiemy je w lasach, na polach, stacjach i drogach - skrzywdzone, postrzelone, pobite, chore.

Wszystko to składa się na tragiczną sytuację - brak miejsc dla potrzebujących psów. 

Nie ukrywamy, że spodziewałyśmy się takiej sytuacji. Dlatego już w lutym zbierałyśmy środki na kojce dla psów. UDAŁO SIĘ. Postawiłyśmy 10 porządnych kojców z wybiegami. Niestety stoją one puste, bo na 10 kojców mamy 1 budę... Potrzebujemy 20 porządnych, otwieranych bud z dostawkami. 

Tylko to dzieli nas przed przyjęciem kolejnych psów pod nasze skrzydła. Nie możemy czekać aż zwolni się miejsce, bo miejsca praktycznie się nie zwalniają! Adopcje stoją... Jedyna nadzieja w Was. Te budy mogą uratować tysiące żyć...