Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Kochani, dziękujemy za kolejne wasze wspracie.
Niestety nie dość, że w lecznicy pozostaje wciąż dług, bo leczenie kosztowało około tysiąca złotych, ale nie to jest najgorsze.
Najgorsze jest to, że straciłam Janka :( Kocurek zasnął sam. Badania nie dawały nam odpowiedzi dlaczego... Podstanowiłam wykonać sekcje - wynik był druzgoczący - chłoniak układu pokarmowego.
Janek nie miał szans za życie... mAle chociaż kilka dni przeżył u nas, w cieple i miłości....
Pod opieką mam kilka stad kotów wolno bytujących. Część sama karmię, część osoby zaufane - karmiciele.
Często ludzie, którzy chcą się pozbyć swojego kota podrzucają go do takiego stada - bo jest karma, są budki, ktoś go może zauważy zanim umrze, a jak nie, to trudno. Ja przecież muszę wyjechać, przeprowadzam się czy będziemy mieć dziecko. Kot staje się problemem i zbędną rzeczą.
Któryś z tych wariantów przeżył także i Janek.
Kocurk zupełnie osowjony, pojawił sie nagle w środku największych mrozów w stadzie kotów. Od razu dało się zauważyć nowego, zdezorientowanego kota. Na początku się bał, mało jadł i nie wiem, gdzie sypiał w noce, gdy temperatura spadała do -10°C. Jednak po kilku dniach zaczął opadać z sił, pojawiły się oznaki choroby - katar, kaszel, wychudzenie.
I poprosił nas o pomoc - przyszedł, łasił się o nogi, bez problemu wzięłam go na ręce i poszłam z nim do samochodu.
Janek od razu trafił do lecznicy, na szpitalik. Pobrano mu krew, osłuchano i podano niezbędne leki i kroplówkę.
Na razie kocurek odpoczywa, jest bardzo zadowolony choć z małej, ale ciepłej klatki, z pełną miską i wodą.
Po kilku godzinach już widać było poprawę, z oczek zaczęła schodzić ropa, a on sam zaczął spokojniej oddychać.
Co wiem - jest nie wykastrowany, młody, ma zapalenie dziąseł, zmiany na języku. I jest totalnym pieszczochem i miziakiem. Jak tylko widzi człowieka, wstaje i zaczyna głośno mruczeć, by wzwrócić na siebie uwagę.
Jemu się udało, a ile jest takich kotów porzuconych, gdzieś, bez szansy na pomoc?
Dlatego bardzo Was proszę pomóżcie teraz nam uzbierać na jego pobyt w lecznicy, leczenie i badania oraz karmę.
Marzena
Laden...