Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Kochani!
O zbiórkę walczyliśmy 5 miesięcy... "Zbiórka" to tylko słowo natomiast kryje w sobie tak ważne wartości... Bezpieczeństwo, wyżywienie, dach nad głową, ostoja, byt, godne życie... Tylko tyle, czy jednak aż tyle? pragneliśmy dla Naszego stada uratowanych koni. Wsparcie z 1% pozwoliło Nam pokryć tylko częściowo Nasze zobowiązania. Kwota zebrana na zbiórce pozwoliła na opłacenie 2 miesięcy bezpiecznego życia końskiego stada.
Dziękuję Wszystkim, którzy wsparli Nasze zwierzęta i do końca walczyli o każdy grosz...
Na dzień dzisiejszy kończąc zbiórkę pozostają mi tylko przemyślenia co z dalszym ratowaniem zwierząt?....
Trwająca od zeszłego roku pandemia małymi kroczkami zabierała nam siebie. Każdego miesiąca budżet się uszczuplał, ubywało, ale nie przybywało… Coraz trudniej było z uzyskaniem pomocy. Najczęściej brakowało na te „przyziemne sprawy” jak utrzymanie, czyli opłacenie miesięcznego pensjonatu w wynajmowanej stajni. To dla nas prawie 10 000 tys. Wsparcie Rodziców Adopcyjnych znalazło zaledwie kilka koni, a i tak ze względu na ciężką sytuację w kraju wielu odeszło.
Każdego miesiąca walczyliśmy o przetrwanie. Walczyliśmy o byt ocalonego od śmierci końskiego stada. O końskie staruszki i końskie dzieci, o konie nieuleczalnie chore i kalekie. Każde z Nich trafiając do Azylu zapewniane miało wszystko, by żyło im się lepiej.
Podejmowane przez nas działania wielokrotnie udowadniały, że można pokonać nawet te najczarniejsze scenariusze. I tak chora na ciężki nowotwór Angel ma dobre wyniki i przybrała na wadze, babcia Mohita uniknęła eutanazji, po operacji wraca do życia, Loverboy mimo ogromnego kalectwa wciąż jest z nami, spisany na straty krzywy mały Dantuś dziś jest potęgą Azylu. I tak mogłabym wymieniać bez końca… Azyl jest mocą życia, jest miłością, jest ich ostoją, jest wszystkim, co mają!
Powstał w roku 2012 i od tego czasu uratował kilkadziesiąt zwierzęcych żyć. Stworzył koński dom, rodzinę, która się kocha, która jest ze sobą w doli i niedoli… Znam każde końskie spojrzenie, dokładnie wiem, kiedy chcą mi coś powiedzieć… Wiem, co czują i wiem, co nuci ich serce.
Są wszystkim, co mam, od lat mamy siebie dla siebie…
Stanęłam ostatnio na wzgórzu pastwisk tam, gdzie pędem ku wolności biegnie szczęśliwy koński tabun. Wokół zielone łąki, kilkuset hektarowe pastwiska. A ja zupełnie na rozdrożu dróg… Między miłością a realiami, między naszą końską rodziną a rzeczywistością. W głowie miałam tylko słowa przyjaciółki z Azylu: „Nic nie zrobisz, Karolina! Jeśli nic się nie zmieni, musisz pomyśleć o likwidacji tego miejsca… Ja też je kocham, ale za chwilę nie będziesz już miała jak zapłacić za Ich dom!”
Nie wyobrażam sobie życia bez nich, nie wyobrażam sobie rozłąki, nie wyobrażam sobie, że ich dom zniknie!
Bo jeśli tak się stanie to zniknę również ja, zniknie Azyl, umrze we mnie miłość, która powodowała, że rano otwieram oczy… Robiłam, co mogłam, by sprostać, ale nie mamy już żadnych oszczędności. Nic… Nie zmieniło się jedno - że dalej będę robić wszystko, by los nie zabrał nam siebie! Nie oddam walkowerem tych, którzy są moją duszą i sercem! Nie pozwolę na ich bezsilne rżenie i łzawiące spojrzenie przy rozstaniu! Nie pozwolę, by zwątpiły w swoje szczęście i poczucie bezpieczeństwa! Ocalone z targów śmierci Pajęczno, Skaryszew, wyrwane od handlarzy z terenu całej Polski, urodziły się na nowo w naszym domu… I tego nikt i nic nie może Im odebrać...
Potrzebujemy zabezpieczenia choć na 3 miesiące! Zabezpieczenia na już! W tym roku uzyskaliśmy wreszcie 1%. Niestety nie wiem, kiedy do nas trafi i jaka to będzie kwota... Apeluję do wszystkich ludzkich serc - pomożcie nam być i trwać!
Laden...