Kajtek nigdy nic nie miał. Teraz nawet wolność odpadła...

Kajtuś całe życie nie miał niczego i nikogo, prócz karmicielki i budki przy zakładzie pracy. Do weterynarza pojechał na zwyczajne odrobaczenie. Lekarza zaniepokoił kiepski stan kocia i zalecił badania. Nikt jednak wtedy nie myślał, że testy FIV/FeLV wyjdą pozytywnie.

Złe wiadomości posypały się jak lawina. Kajtuś ma w bardzo złym stanie zęby i dziąsła, biegunkuje, do niedawna gorączkował. Wszystko zwaliło się na niego jednocześnie. Jest chudy, zmęczony i bez sił, a mimo to pragnie ponad wszystko kontaktu z człowiekiem. Nawet klatka mu nie przeszkadza. Pokornie znosi wszystkie zabiegi, każde podanie leku i badanie. To cudowny, miziasty, w pełni oswojony kot, który zasługuje na szansę od losu i od nas. Chcemy mu pokazać, że wyniki testów to nie wyrok, że jest jeszcze ktoś na świecie, dla kogo jest ważny i kto chce o niego zawalczyć.

Dać Kajtkowi szansę, to znaczy zebrać pieniądze na jego leczenie. Proste, ale tylko pozornie. Kajtek, na początek, potrzebuje Vibagenu, którym kuracja kosztuje 1650 zł. To kwota nieosiągalna dla naszego Stowarzyszenia, a konieczna, by wspomóc kajtkowy układ odpornościowy do walki. Bez tego nic nie ma sensu.

Będziemy wdzięczni za każdą wpłatę, która przybliży Kajtka do celu, jakim jest znalezienie mu kochającego, odpowiedzialnego domu. Droga będzie długa, a pierwszym etapem na naszej drodze jest Virbagen.

Najsłodszy Kajtol na świecie poleca się Waszej pamięci.