Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Wszyscy na pewno czekacie na film z Kajtusiem i jego mamą. Ta rodzinka osiołków jest już bezpieczna u nas w Nowym Wilkowie. Jeszcze są troszkę nieśmiałe i poznają teren, ale na pewno wkrótce mały zacznie psocić, widać to po nim. Kajtuś z mamą zamieszkali chwilowo u dziadków, ale na pewno dołączą do stada naszych osiołków.
Bardzo Wam wszystkim dziękuję za pomoc w ratowaniu tej rodzinki. To była bardzo szybka zbiórka. Zaczęła się w czwartek, a już w piątek wieczorem rodzinka była u nas.
Maleńki osiołek Kajtuś i jego mama Kasia, związani ze sobą sznurem, stoją w szopie u handlarza koni rzeźnych i czekają.
Nie wiedzą na co, tylko przeczuwają, że to będzie coś bardzo złego, bo to miejsce przesiąknięte jest zapachem strachu i cierpienia wielu zwierząt, które były tu przed nimi. Ale ja wiem, co to będzie. Jutro ma przyjechać po nich ciężarówka, która zawiezie mamę i synka do rzeźni. Kajtuś, który dopiero co przyszedł na świat, już będzie musiał go opuścić w tak straszny sposób. A jego mama razem z nim.
Kiedy handlarz otwiera drzwi szopy i wpuszcza mnie do środka, oba osiołki drgają i spoglądają na nas z przerażeniem. A potem Kajtuś wtula swoją małą główkę w futerko mamy i zamyka oczy, jakby chciał, żeby cały ten przerażający świat wokół niego zniknął. Wtedy zostałby tylko on i jego mama, znowu w domu, znowu bezpieczni.
Próbuję podejść bliżej, żeby pocieszyć i uspokoić oba osiołki, ale wtedy i mama i synek zaczynają gwałtownie szarpać się na uwięzi, więc z powrotem wycofuję się w stronę wejścia. Nie bardzo wiem, jak mógłbym dodać im otuchy, bo osiołki nie reagują ani na mój głos, ani na to, że wyciągam w ich stronę rękę z marchewką.
Handlarz patrzy z politowaniem na moje wysiłki. Daj pan spokój, to tylko osły – mówi.
Udaje mi się namówić handlarza, żeby odsprzedał mi Kajtusia z mamą, zamiast wieźć je do rzeźni. Zgodził się pod warunkiem, że jeszcze dziś wpłacę mu zaliczkę, przynajmniej 2000 złotych. Tylko wtedy odwoła jutrzejszy transport. Ale to przecież tak, jakby wcale się nie zgodził! Bo to ogromna kwota, szczególnie, że zostało nam tylko kilka godzin. Dlatego boję się, że tym razem się nie uda. Ale cały czas mam przed oczami maleńkiego Kajtusia, który zamyka oczy i wtula się w futerko mamy. Nie możemy się poddać, jeśli nawet nie spróbujemy.
W kwotę wliczony jest wykup, transport, diagnostyka i weterynarz oraz kowal i miesiąc utrzymania.
Jeśli masz jakieś pytania, zadzwoń Marek: (+48) 502 064 387.
Zobacz więcej na www.razemdlazwierząt.pl
Laden...