40 dkg nieszczęścia

Taka mała zaledwie 40 dkg kruszynka trafiła wczoraj pod nasze skrzydła. Z temperaturą 41 stopni, bez oznak życia leżała w krzakach. Wytropił ją pies, który był na spacerze ze swoim opiekunem.

W pierwszej chwili myśleliśmy, że koteczka nie żyje. Bez ruchu, z otwartym pyszczkiem wyglądała na martwą. Podjęliśmy próbę reanimacji, po jakimś czasie koteczka poruszyła łapką. I tu zapaliła się lampka. Ratujemy! Czym prędzej do weterynarza.

Podano kroplówkę i zaczęło się badanie. Jak się okazuje małą Merci (takie imię otrzymała od nas) zaatakował kaliciwirus. Mała walczy a my z nią. Temperatura spadła, ale nie jest dobrze. Mała nie chce samodzielnie przyjmować pokarmu. Jest karmiona strzykawką. W pyszczku pojawiły się nadżerki, co jest powodem, że koteczka nie je. Podjęliśmy wszelkie starania, aby uratować to małe kocie dziecko.

Już mieliśmy nie brać na razie żadnych kociaków ze względu na brak miejsca a przede wszystkim brak pieniędzy na leczenie. Ale nie mogliśmy odmówić pomocy i tym razem.

Mamy już długi u weterynarzy. Koszty leczenia są duże, a my jesteśmy na dnie. Dlatego liczymy znowu na Państwa pomoc, abyśmy dalej mogli ratować i pomagać tym najbardziej potrzebującym i cierpiącym czworonogom. Bo kto im pomoże jak nie człowiek. Bez naszej pomocy wiele z nich odeszłoby w cierpieniu. Jeżeli nawet nie uda nam się czasem uratować życia takiej chorej istotki, to przynajmniej odejdzie w ciepłym domu, wtulona w człowieka. Za każdą wpłaconą złotówkę z góry dziękujemy