Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Drodzy Państwo Kalinka już jest u mnie. Był problem z transportem, ale szczęśliwie udało się ją w piątek wieczorem przywieźć.
Kalinka jest już bezpieczna i ostanie dwa dni spędziła z uratowanym Śnieżkiem. Zaraz po niedzieli przyjedzie pani weterynarz obejrzeć jej plecy. Pewnie będzie potrzebne leczenie i może jakaś rehabilitacja.
Kalinka ma dobry apetyt i myślę że jakoś doprowadzimy ją formy.
Bardzo Wam dziękuję za pomoc dla Kalinki. Tylko dzięki Wam ta dziewczynka żyje i wkrótce będzie leczona.
Kalinka stoi przywiązana w szopie handlarza i stara się być grzeczna. Może tym razem zasłuży na to, żeby nikt jej nie bił? Nie, to nie handlarz bije Kalinkę. I to nie handlarz jest winien, że Kalinka ma zostać zabita i przerobiona na mięso. Winny jest poprzedni właściciel Kalinki, który ją tu przywiózł i skazał na śmierć.
Kalinka jest młodą, ładną, niedużą kucką. Mieszkała na niewielkiej farmie, stworzonej jako atrakcja dla dzieci z przedszkoli i szkół, które przyjeżdżały tu regularnie na wycieczki. Oprócz owieczek, gąsek i innych zwierząt gospodarskich, właściciel kupił na farmę również kucyka. Kalinkę. Zadaniem Kalinki było wożenie na grzbiecie dzieci. Przejażdżka na kucyku była jedną z głównych atrakcji wycieczki. Nikt nie przewidział ani nie sprawdził przed zakupem, że Kalinka ma bardzo chore plecy. Może zwyrodnienie kręgosłupa, a może przebyta wcześniej kontuzja sprawiły, że każdy dotyk do pleców Kalinki powoduje nieznośny ból. Kiedy przesuwam rękę wzdłuż jej grzbietu, Kalinka tak ugina plecy, że niemal przysiada.
Ale właściciel farmy tego nie widział lub nie chciał widzieć. Kiedy próbował założyć jej na grzbiet siodło, Kalinka brykała, wyrywała się i próbowała się uwolnić od przynoszącego ból ciężaru. W końcu, pokonana przez silniejszego od niej człowieka, chcąc być mimo wszystko grzeczną i posłuszną, akceptowała siodło na grzbiecie i próbowała jakoś to przetrzymać.
Ale każda próba posadzenia na jej grzbiecie dziecka powodowała tak ogromny ból, że Kalinka nie była w stanie go znieść. Za wszelką cenę próbowała pozbyć się ciężaru powodującego cierpienie. Dlatego brykała. Była nieposłuszna – jak mówił właściciel. A nieposłuszne konie można szybko doprowadzić do posłuszeństwa batem. Dlatego właściciel postawił sobie za punkt honoru, że „złamie” kuckę i zmusi do posłuszeństwa. Zakładał jej siodło, obciążał workiem wypełnionym owsem i kiedy Kalinka pod wpływem przeszywającego bólu próbowała pozbyć się ciężaru, jedną ręką trzymał ją mocno za uwiąz, a drugą okładał batem po zadzie. Najpierw w celach edukacyjnych, a potem już ze złości i bezsilności. Kalinka wiedziała, że powinna stać bez ruchu, bardzo chciała być grzecznym i posłusznym kucykiem, ale ból pleców był silniejszy od niej i od razów zadanych batem.
Właściciel nie chciał się poddać, ale po dłuższym czasie takich „treningów” zrezygnował. Stwierdził, że Kalinka jest nieobliczalna, nieposłuszna i nie chce się zmienić. Dlatego postanowił się jej pozbyć. Ale sprzedaż kucki nieakceptującej siodła i jeźdźca nie jest łatwa. A na pewno nie dostanie się za nią dobrej kwoty. Więc najprostszym sposobem było odwiezienie Kalinki do handlarza koni rzeźnych. Tam od ręki można pozbyć się problemu i gotówkę też dostaje się od ręki.
W ten sposób Kalinka trafiła tu, do szopy handlarza. Boi się, że znowu założą jej siodło na grzbiet, będzie bolało, znowu będzie niegrzeczna, a potem dostanie batem po zadzie. Dlatego, kiedy dotykam ją do pleców, Kalinka ugina mocno plecy, a potem patrzy na mnie z lękiem. Czy ukarzę ją za to, że jest niegrzeczna? Że nie stoi bez ruchu i nie daje się głaskać?
Widzę, jak bardzo bolesne są jej plecy nawet przy lekkim dotyku. Nie chcę nawet myśleć, co musiała znosić, gdy sadzano jej na grzbiecie dziecko lub kładziono ciężki worek. Szybko cofam rękę, kucam przy Kalince i próbuję ją uspokoić. Ale z oczu Kalinki nie znika strach.
Jeśli uda nam się zebrać pieniądze na wykupienie Kalinki, zrobię wszystko, aby zdiagnozować przyczynę bólu i pozbyć się go, a przynajmniej zminimalizować. Nie będzie już musiała znosić cierpienia i nikt nie będzie jej zmuszał do akceptacji siodła i jeźdźca. I może uwierzy, że nie musi już być grzeczna i posłuszna. Że może być po prostu sobą.
Handlarz chce za Kalinkę 3200 zł. Nie rozumiem, dlaczego tak dużo, a handlarz nie ma ochoty tłumaczyć. Ale to on dyktuje tu warunki i dobrze o tym wie. Nie wiem, jak zbiorę te pieniądze. Ale nie chcę się poddać. Dlatego proszę Was, pomóżcie, jeśli tylko możecie. Być może wspólnymi siłami damy radę…
Zbiórka obejmuje wykup, transport, opłaty za weterynarza i kowala, pierwsze miesiące utrzymania oraz specjalistyczną paszę. Jeśli masz jakieś pytania, zadzwoń Marek: (+48) 502 064 387
Laden...