Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Codziennie sięgając dna, staram się odbić, choć nie jest to łatwe. Ile jeszcze zniosę? Płaczę sama, po ciuchu. Skarżę się wyłącznie sobie. Szukam pocieszenia, tuląc i głaszcząc moich podopiecznych Chce z siebie wyrzucić to, co mnie boli, zawsze sama, zawsze z daleka. Chwilę radości znajduje w oczach moich psów i ich merdających ogonkach. Nie zobaczycie mnie płaczącej. Zawsze będę mówić, że wszystko jest ok. Kłamstwo? Owszem. Ale tak jest łatwiej'.
Nie jest łatwo kolejny raz prosić o pomoc, gdy zostałeś całkiem sam i nie masz sił walczyć. Ale musisz. Masz dla kogo. Kącik prowadzę kilka lat, na początku było to wydarzenie, od jakiegoś czasu jest to strona. Od jakiegoś też czasu zwierzakami, które są, i które trafiają pod opiekę Kącika, zajmuje się zupełnie sama.
Nie pobieram wynagrodzenia, nie dostaje pieniędzy z gminy, nie mam dofinansowań. Stała pomoc w karmie co miesiąc jest od jednej wspaniałej osoby, która wysyła worek dobrej karmy i dobre jakościowo puszki, jednak przy prawie 20 psach karma znika w mgnieniu oka.
Kilka miesięcy temu dowiedziałam się, że mój świat wywróci się do góry nogami. I od tego momentu w sumie zostałam sama. Ci, którzy byli chyba stwierdzili, że już nie ma sensu inwestować czasu w Kącik, pomoc 'moim' psom, bo pewnie nie dam rady, zrezygnuje. Cóż, nie mam na to wpływu. Natomiast mam wpływ na to, aby dalej robić to, co robię i co kocham, nawet będąc sama. Tak zaczynałam. Pomijając kwestię psie, rzadko mam przywilej z kimś po prostu, po ludzku porozmawiać. Niewiele osób wie, co się dzieje i póki co wolę, aby tak właśnie zostało. Nie jestem wylewna, bardzo ciężko mi się przed kimś otworzyć i zaufać, na niewielu ludzi mogę na prawdę liczyć.
Bardzo przykro jest znaleźć się w takiej sytuacji, ale nie poddam się, bo walczę dla bid na 4 łapkach, które dostały szansę na pomoc w Kąciku, a jest ich prawie 20. Psy, które do mnie trafiają, są leczone (załączam fakturę), wszystkie przechodzą zabiegi kastracji, aby nie poszerzać ogromnej już i tak bezdomności, są zachipowane ,szczepione. Niestety, wszystko kosztuje i to bardzo dużo.
Robię, co mogę. Rachunki za weterynarza to kwoty na ok. ponad 6 tys. (3!!! miesiące).
Gdy dzwoni ktoś z prośbą o pomoc, staram się nigdy nie odmawiać, jeśli sama nie mogę pomóc, daje namiary na zaprzyjaźnione organizacje, pytam, czy się udało, czy szukamy dalej. Lata ciężkiej pracy, wiele, wiele psów uratowanych, a teraz czuję, jakbym wpadła w grząski dół i nie mogła się wygrzebać.
Kącikowe psy nie są gorsze od innych. Owszem, ostatnio na szczęście nie trafiają przypadki drastyczne (wypadki, okaleczone przez ludzi), trafiają natomiast chore na choroby odkleszczowe, w ciążach, chude, zapchlone, zarobaczone, dzikawe, psy uznawane za agresywne bez szans na normalny dom (bo nawet jeśli takie psy u mnie zostaną, to będą one miały spacery, pełną miskę, opiekę weterynarza, ciepłe i suche miejsce do spania, miłość), takie zwyczajne, nierzucające się dla większości w oczy 'burki'.
W ostatnim czasie kończy się wszystko, jedzenie, maszynka do strzyżenia siadła, klatki kennelowej służące dla psów po zabiegu również już nie nadają się do użytku (kupione na początku pomagania), brak tabletek do profilaktycznych odrobaczeń co 2-3 miesiące, brak odpchleń. Nie wiem czy uda mi się wygrzebać z tego dołka, szczerze to już wątpię...
Zbiórkę na karmę , i ew zakup 2 klatek kennelowych, odrobaczeń, odpchleń zakładam bez większych nadziei. Potrzeb wiele, rąk do pomocy mało. Nie jest to wina ludzi, fb mocno ograniczył zasięgi, nie stać mnie, aby wykupić i promować posty, pandemia też odbiła się na ludziach dobrej woli.
Niestety okres wakacji owocuje wyrzuconymi psami w potrzebie, każda osoba pomagająca, organizacja czy schronisko to odczuwa. Wejdź na naszą stronę na fb: Kącik dla Psów ulicy-Swietokrzyskie nie tylko, i oceń czy warto pomoc moim podopiecznym. Nadzieja umiera ostatnia.
Laden...