Koala zbiera na zabieg kastracji, ślicznie prosi o pomoc

To mówicie, że jak będę miał ten zabieg, to nie będę już taki zestresowany i moje zabawy będą się znowu mojej przyszywanej siostrzyczce podobać? No wiem, wiem, że ostatnio trochę brzydko z koleżanką bawię i opiekunowie w domku tymczasowym narzekają, że jak siusiu zrobię do kuwetki to zapach taki, że dziękują. I obiecujecie, że po tym całym zabiegu to ja będę się czuł taki wyluzowany jak wcześniej? No to ja się zgadzam, tym bardziej że lekarz dla kotów powiedziała,  że to będzie szybciutko – „ciap, ciap” i po wszystkim.

Obiecała mi, że będę cały czas spał i nic a nic nie poczuję, a następnego dnia już nie będę o niczym pamiętał. Wiecie, może nie jest jakiś bardzo poważny zabieg, ale i tak kosztuje pieniążki, a ja pieniążków nie ma, a ciocie to mają ich naprawdę mało i pomyślałem, że może Wy mi pomożecie uzbierać pieniążki na pozbycie się jajeczek…

Koala zdecydowanie uprasza się o zabieg kastracji. Chodzi znerwicowany, wie biedak, że czegoś chce, ale do końca nie wie czego, a jego kocia koleżanka w domku tymczasowym to już zupełnie nie wie, o co mu chodzi i czemu się nie bawi normalnie, jak zawsze. Musimy kocurkowi pilnie pomóc rozwiązać problem.

Koszt zabiegu, leków i badania przed zabiegiem nawet nie jest ogromny, ale dla nas to dużo pieniędzy, których zwyczajnie nie mamy. Ślicznie prosimy Was o pomoc…