Kastracja Noski

Mimo że nie mamy miejsca ani funduszy, to nie mogłyśmy przejść obojętnie i nie pomóc gdy zgłoszono nam kolejne siedlisko niewykastrowanych kotów. Jak się okazało, stado składa się z 3 kocich mam i 9 tegorocznych kociąt w wieku od 3 do 6 miesięcy.

Kilkanaście dni temu jedną kotkę-matkę złapałyśmy już na pierwszej wizycie.

Poznajcie zatem Noskę, krówkowej maści koteczkę z ulicy Jodłowej. Nic o niej nie wiedziałyśmy, oprócz tego, że była niesamowicie głodna, ale też i sprytna - gdyby nie refleks wolontariuszki, to byśmy jej w klatkę łapkę nigdy nie złapały. 

Kotka jest już wykastrowana, zaszczepiona, odrobaczona - taki full pakiet, który zawsze fundujemy kotom na początku znajomości, szczególnie tym które mogą już nigdy nie być przez nas powtórnie złapane.

O stadzie tym poinformował nas starszy pan, który sam niedawno odkrył to miejsce i zaczął dokarmiać te biedne koty. Obserwował je przy tym i wytypował, które koty to samice. Dzięki niemu mamy już "łapankowy" plan działania.

Niestety nasza pomoc tym kotom to dla naszego małego stowarzyszenia nieplanowane dodatkowe wydatki. A przede wszystkim powiększanie naszego długu w lecznicy. 

Ta konkretna kocia akcja to koszt 300 zł - tyle musimy zapłacić za zabieg i profilaktykę w naszej zaprzyjaźnionej lecznicy. Niby kwota nie duża, ale...

Czekają nas jeszcze łapanki minimum dwóch kocic matek (musimy się spieszyć, bo za chwilę się znowu rozmnożą i będzie kolejny koci dramat). Następne w kolejce będą w tej chwili jeszcze młode koty i kocięta...

Niestety na środki z gminy nie możemy liczyć - po prostu ich nie ma, kastracje kotów wolno żyjących zostały w naszym mieście wstrzymane. Wszystko, co będziemy robić, żeby pomóc tym 12. kotom będzie na koszt Stowarzyszenia... Bo przecież nie zostawimy tego, tak jak jest!

Wesprzecie nas grosikiem? Prosimy! 

Z Wami damy radę, bez Was - oj będzie ciężko. Z góry serdecznie dziękujemy wszystkim, którzy nas wesprą, z Wami możemy więcej i lepiej! Pamiętajcie - każda złotówka się liczy ❤️