Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Dziękujemy za wsparcie Kazi rośnie, nareszcie osiągnął wagę i wzrost stosowne do jego wieku. Po leczeniu biegunki ustąpiły, w końcu Kazik może jeść każde kocie jedzenie i przeeszedł już zabieg kastracji.
Wyobraźcie sobie, że przez kilka miesięcy dręczy Was biegunka i boli brzuch. Całe rodzeństwo się bawi, gania za listkami na dworze, wcina aż się uszy trzęsą, gdy przychodzi pora posiłku. Wszyscy mają siłę i energię charakterystyczną dla młodych kociąt. Wszyscy, ale nie on. On siedzi z boku w pozycji „na kurę”... Widać, że coś mu dolega. Z resztą, po co się wdawać w zabawę z rodzeństwem, skoro oni są ponad dwukrotnie więksi i dużo silniejsi - Kazik w takich szrankach nie ma szans.
Został zabrany z wiejskiego gospodarstwa naprawdę ostatniej chwili - wychudzony, słaby, odwodniony, z zanikami mięśni i z początkami kociego kataru. Dostał leki, tak naprawdę mnóstwo leków, kroplówki, probiotyki, witaminy i leczniczą karmę. Zamiast 15 płynnych kup w ciągu doby robi już tylko 3, urósł, po 3 tygodniach leczenia w końcu odzyskał na tyle siły, że zaczął się myć.
To zwykły mały biało bury kotek - taki, jakich wiele się rodzi i umiera przez nikogo niezauważonych. Był i nie ma - nikt się nie przejął tym, że go zabraliśmy. Gdyby umarł, też nikt by nie zauważył.
No ale on miał farta, bo zajęliśmy się nim - został wybrańcem losu. Wykluczyliśmy panleukopenię, giardię, badanie kału wyszło ujemnie. Ale kilku tygodniach daremnych prób standardowego leczenia trzeba odwołać się do bardziej zaawansowanej diagnostyki i wysłać próbki do laboratorium - koszt to ponad 400 złotych, co podwaja, a niemal nawet potraja dotychczasowe koszty.
Wiemy, że to żaden rasowiec, wiemy, że ludzie tyle płacą za rasowe koty, ale nie można mu odmówić prawa do życia tylko dlatego, że urodził się na wiejskim podwórku.
Laden...