Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Szanowni Państwo,
Klementynka po zakończeniu kwarantanny zamieszkała na padoku z innymi osiołkami, to wybieg głównie „babski”, także od razu się znalazły przyjaciółki do wspólnego plotkowania 😉. Klementynka to pierwsza z prawej.
06.02.2024
Szanowni Państwo, zrobiliście to! Było ciężko, dramatycznie mało czasu. Jej sytuacja była dramatyczna. Straciła córkę. Możemy sobie tylko wyobrażać, co musi czuć…
Ale zaleczymy jej rany, już dziś Klementynka zamieszka w Benkowie. Przejdzie kwarantannę, obowiązkowe szczepienia, odrobaczanie, obejrzy ją weterynarz oraz kowal. Później dołączy do głównie dziewczyńskiego stada osiołków. A gdy już ogrodzimy pastwiska, będzie ze swoimi nowymi przyjaciółmi skubała trawkę w Nowej Studnicy.
To wszystko dzięki Wam.
Dziękuję, że jesteście ❤️
Michał Bednarek
tel 506 349 596
Szanowni Państwo,
Wczoraj byłem u handlarza, bo dowiedziałem się, że na rzeź jedzie Klementynka. To ośliczka, którą od pół roku widywałem u niego w oborze. Kupił ją, bo była źrebna, stwierdził, że będzie trzymał dla wnuczki. Choć pytałem, sprzedać nie chciał. Szkoda mi jej było, bo stała tam niewypuszczana z tej komórki i mało kto się nią interesował. Pocieszało mnie to, że nie miał planu jej zabić.
Ale plan się zmienił. Klementyna kilka dni temu urodziła. W tej obskurnej oborze, w której sprząta się wtedy, gdy lokatorzy pojadą na rzeź, na świat przyszła jej córeczka. Malutka od początku była słaba, musieli ją podnosić, żeby się napiła mleka. Klementynka szturchała ją nosem, jak by chciała pomóc, stała przy karmieniu bardzo grzecznie, nie ruszając się, byle by tylko ta malutka coś zjadła i nabierała sił. Starała się, jak mogła, by wszystko było dobrze, ale stała się tragedia.
W sobotę rano, gdy handlarz przyszedł do ich komórki, malutka nie żyła. Leżała w rogu zupełnie już zimna, a Klementynka nie pozwalała mu podejść do swojego martwego dziecka. Próbowała kopać, atakowała zębami. To przelało czarę goryczy u handlarza, który ogarnięty złością, że stracił źrebaka, siłą założył oszalałej z rozpaczy Klementynce sznur na głowę i ją uwiązał. Dopiero wtedy mógł wynieść martwą malutką z obory. Klementynka została sama ze swoim cierpieniem, nie mogąc pogodzić się ze stratą. W tym syfie i smrodzie, ze złamanym sercem czeka na zabicie.
Gdy przyjechałem, handlarz tak się wydzierał, że ciężką było mi z nim dojść do porozumienia. Wykrzykiwał, że „wywozi ścierwo, nim i ono zdechnie”. Darł się, że Klementynka ryczy co chwile tak, że nie mógł spać całą noc. Że nie będzie jej trzymał, bo dodatkowo przestała jeść i od śmierci źrebaka nie ruszyła nawet ziarenka owsa. W koło odgrażał się, że ją załatwi i, że ona zapłaci mu za te jego nerwy.
Nie śpię, wahając się, czy pokazać Wam Klementynę i prosić Was o ratunek dla niej. Nie wiem, czy jest, choć cień szansy, że damy radę jej pomóc. Czy ktokolwiek stanie po jej stronie? Boję się po prostu, że nie uda się jej pomóc i po Klementynce zostanie tylko te kilka zdjęć…
DZIĘKUJEMY ZA KAŻDĄ POMOC!
Laden...