Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Kochani! Razem mamy moc! Dziękujemy za Waszą pomoc!
Dzięki Wam każdy zwierzak otrzymał pomoc jakiej potrzebował i na jaką zasługiwał. Każdy został przebadany, wyleczony, odrobaczony, odpchlony, zaszczepiony, zaczipowany i wykastrowany. Fafik, Ptyś i Kazia znaleźli już swoje domy. Pozostałe zwierzaki wciąż czekają na swoją szansę.
Od lat jesteśmy ratunkiem dla skrzywdzonych zwierząt. Od rana do wieczora walczymy, by chronić umierające, wyrzucone, sponiewierane i zaniedbane przez człowieka zwierzęta. Gdy trzeba, czuwamy także w nocy. Jesteśmy, by im służyć. Zrobimy wszystko, by przeżyły i poznały lepszy świat, taki na jaki zasługują.
Mamy pod opieką ponad setkę zwierząt a teraz naszej pomocy potrzebuje kolejne 9 istnień. Nie mogliśmy odmówić im pomocy. Nikogo nie interesował ich los.
Nigdy nie wiemy, ile wsparcia otrzymamy, ile dobrych dusz podzieli się złotówką z potrzebującym zwierzęciem. Gdy toczy się walka o życie, nie ma czasu analizować, przeliczać i zastanawiać się, czy nas stać... Jeśli my nie pomożemy to kto im pomoże?
Przedstawiamy Wam 9 zwierząt, które w ostatnim czasie stanęły na naszej drodze:
Ciapek tułał się pod Sochaczewem. Podobno miał właściciela, jednak ten wyparł się psa i nie chciał u siebie "przybłędy". Ciapek od kilku miesięcy szukał jedzenia przy bardzo ruchliwej trasie wraz z dwoma psiakami, które są już bezpieczne pod naszymi skrzydłami. Psiak mimo poniewierki wciąż ufnie podchodzi do człowieka. Niestety nie jest już najmłodszy, potrzebuje badań i dobrej karmy, aby stanąć na łapy. Później musimy go zaszczepić, wykastrować, zaczipować oraz poszukać nowego domku. Wiemy, że nie będzie to łatwe, bo bury, większy i starszy pies jest zwykle na szarym końcu kolejki w oczekiwaniu do adopcji. W dodatku boi się wejść do budy i jedyne co możemy mu zaoferować to ciepłe koce.
Fafik od lat tułał się ulicami od gospodarstwa do gospodarstwa, prosząc mieszkańców o jedzenie. Wszyscy mieszkańcy widzieli potrzebującego, chorego, ledwo chodzącego psa, ale nikt mu nie chciał pomóc. Fafik chodził od bramy do bramy, spał pod drzewami a czasem w starym opuszczonym domu.
W końcu ktoś zgłosił Fafika. Nie po to, by mu pomóc, ale dlatego, że niszczył ogrodzenia i przeszkadzał mieszkańcom. Nikt nie pomyślał, żeby mu wystawić, chociaż miskę z jedzeniem. Nie wiemy jak przetrwał te lata, co jadł i jak przetrwał mrozy Nie jest już młody. Ledwo stoi na łapkach a na jedno oko nie widzi. Jego towarzyszami przez te lata były jedynie pchły i kleszcze, które urządziły sobie na jego ciele ucztę.
Musimy wykonać mu wszystkie badania, odrobaczyć, odpchlić, zaszczepić, wykastrować i czipować. Potrzebujemy na to funduszy, których nie mamy. A z racji jego wieku mamy mało czasu, by udowodnić mu, że życie może być piękne.
Ptyś od dawna błąkał się pod Sochaczewem - okoliczni mieszkańcy mówią, że widywano go na ulicach od roku! Gdy tylko się o nim dowiedziałyśmy, rozpoczęły się próby łapania Ptysia. Psiak zdołał przez ten rok poznać wszystkie zakamarki w okolicy, dlatego zlokalizowanie i złapanie Ptysia było bardzo trudnym zadaniem. Psiak bał się nas i uciekał. Nic w tym dziwnego skoro nie raz był przeganiany. Przykre jest także to, że mieszkańcy zgłosili psa nie z troski, lecz ze strachu - bali się malucha, ponieważ obszczekiwał ludzi, bali się, że ich ugryzie.
Teraz najważniejsze jest to, że Ptyś jest pod naszą opieką. Musimy go przebadać, zaszczepić, odrobaczyć, odchlić, wykastrować i zaczipować. I to jak najszybciej, ponieważ serce nam pęknie jeśli będzie musiał spędzić u nas zimę! Maluchowi po takiej tułaczce należy się wreszcie ciepły kąt, własny człowiek i miękkie legowisko. Ale napierw weterynarz...
W kundelku nie pomagamy wyłącznie psom. Trafiają do nas także koty potrzebujące pomocy.
Kotka Kazia sama wsiadła do auta dobrych ludzi, którzy zadzwonili do nas z prośbą o pomoc. Nie jest dzikusem, musiała kiedyś mieć dom, musiała poznać dotyk człowieka, ale gdy podrosła wylądowała sama przy drodze w lesie. Kazia musi zostać zaszczepiona, zaczipowana, wykastrowana. Trzeba pobrać kociczce krew oraz zrobić testy na zakaźne kocie choroby. A na to, z resztą jak na wszystko potrzeba pieniędzy.
Bura trafiła do nas po śmierci właściciela, ponieważ nie było nikogo, kto mógłby przejąć opiekę nad koteczką. Bura również potrzebuje badań szczepień oraz kastracji.
Aleksandra to kotka, którą potrącił samochód. Uderzenie wygięło jej kręgosłup i kotka pociąga za sobą tylne łapki. Podczas rozeznania w okolicy, w której doszło do wypadku, dowiedziałyśmy się, że w okolicy są jeszcze 3 takie kociczki, które dokarmia pewna Pani. Oczami wyobraźni zobaczyłyśmy ilość kotów, jaka będzie w tamtym miejscu jeśli kocice nie zostaną wykastrowane i obiecałyśmy sobie, ze całą gromadkę musimy wyłapać na kastrację. Liczymy, że podzielacie nasze zdanie i pomożecie nam z tym małym (jak na razie) stadkiem. Aleksandra ze względu na niepełnosprawność nie wróci do miejsca bytowania. Nie przeżyłaby tam ani dnia. Gdy będzie przebadana, zaczipowana, odrobaczona, odpchlona, zaszczepiona i zaczipowana poszukamy jej dobrego domu. Tylko czy ktoś zechce niepełnosprawnego kota?
Nie poddamy się, potrzebujemy tylko Waszego wsparcia, dobrych słów i wiary w nas! Dziękujemy wszystkim, którzy nas wspierają. Błagamy Was, pomóżcie nam walczyć o bezbronne zwierzęta.
Laden...