Koan - azjata, któremu życie się nie udawało

Koan trafił do Ducha ze schroniska na warszawskim Paluchu, gdzie nosił imię Bej i dwa lata spędził w małej, schroniskowej klatce z łatką psa agresywnego. Takiego, który na pewno zje wszystkie psy i każdego napotkanego człowieka. Pewnie dlatego potocznie nazywany był Putinem. Wcześniej miał swój dom i ludzi. Jeszcze wcześniej był pewnie miłym szczeniakiem. Jak wiele innych psów, które nie miały szczęścia, choć wszystko tak dobrze się zapowiadało.

W Duchu zaczął wieść normalne życie.  Udało się wyleczyć jego bardzo chore przez wiele lat uszy. Jest psem silnie alergicznym, więć wymaga specjalnie dobranej diety.

Koan jest miłym zarówno dla psów jak i ludzi piecuchem, a to co uwielbia ponad wszystko to wylegiwanie się na największych materacach :-)

Bardzo prosimy o wsparcie Koana - bez zbędnych rozważań, nawet niewielką kwotą.