Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Ludwika kontynuacja leczenia została przeniesiona na inną zbiórkę. Podsumujemy tu całe leczenie.
Ludwik gdy do nas trafił, był małym 6-7 tygodniowym maluchem z raną na głowie. Po drodze miał sto innych chorób pobocznych, atak pasożytów, kalciwirozę. Było wesoło.
Następnie dostał ataków padaczki, niestety gromadnych, które zagrażały jego życiu. W ostatniej chwili udało nam się znaleźć weterynarza chcącego i potrafiącego go uratować.
Od 06.12 Ludwik przyjmował leki, w tym momencie skończył już antybiotyk, jest po rezonansie głowy, wizytach u neurologa, licznych badaniach wykluczających przyczyny padaczki
Mamy diagnozę! Mamy też liczne rachunki opiewające na kilka tysięcy za jego leczenie, ale do tego przejdziemy później.
W wyniku nieznanego nam urazu, którego Ludwik dostał, zanim do nas trafił, gdy był jeszcze maleńkim kociątkiem, doszło do uszkodzenia czaszki. Na rezonansie okazało się, że w czaszce jest dziura przez którą płyn mózgowo-rdzeniowy wylał się z krwią do mózgu, jest też tam maleńki krwiak.
Co to oznacza dla Ludwika?
Aktualnie Ludwik przyjmuje 3 razy dziennie do pysia lek w płynie na padaczkę. Musi go dostawać jeszcze przez 6 miesięcy. Od kiedy dostaje lek, czyli od 5 tygodni, ani razu nie dostał ataku
Po 6 miesiącach będzie można spróbować odstawiać lek (pod opieką neurologa!) i zobaczyć czy ataki nawrócą. Jeżeli nie, to super! Oznaczać to będzie, że skala czaszki Ludwika wraz ze wzrostem kota sprawiła, że dziura i krwiak zmniejszyły się i mogą nie wywoływać ataków padaczkowych.
Może jednak być tak, że mimo wszystko ataki będą a kotek będzie wymagał podawania leków do końca życia (wtedy już innych, które wystarczy podawać dwa razy dziennie). Kociak znalazł domek a po pół roku będziemy wiedzieć co dalej :)
W weekend trafił do nas mały kociak znaleziony na dworze. Pan, który go znalazł napisał nam dramatyczną wiadomość o kociaku z lejącą się, krwawiącą raną na głowie.
Zanim przywiózł nam malucha, kociak odbył wizytę u weterynarza gdzie usuwane miał pozostałości po pękniętym ropniu.
Maluch został pogryziony przez jakieś zwierzę. Zabraliśmy go do weterynarza gdzie ponownie opatrzono mu ranę, dostaliśmy dla niego leki, środki do odkażania rany. Mieliśmy wielkie plany, ale...
los chciał inaczej i to nie jest koniec historii LUDWICZKA.
W poniedziałek wieczorem (25.10.2021), kociak spał spokojnie na kolanach opiekunki w Domu Tymczasowym. Już bezpieczny, błogo mruczał wylegując się brzuchem do góry.
Nagle zerwał się gwałtownie, zsikał pod siebie i zaczął uciekać. Początkowo Opiekunka uznała, że coś go zwyczajnie wystraszyło. Może coś mu się przyśniło? Może śnił mu się atak tego co pogryzło?
Niestety jeszcze tego samego dnia odbyły się 4 podobne ataki. Każdy z nich coraz gorszy. Kociak przy nich wrzeszczy, ślini się, oddaje mocz i kał pod siebie. Każdy z nich trwa około 1-2 minut. Kociak dyszy po nich jakby przebiegł maraton.
Sprawa zrobiła się poważna gdy zdaliśmy sobie sprawę, że to prawdopodobnie padaczka pourazowa lub jakiś stan zapalny w mózgu.
Szybko odbyliśmy wizytę u weterynarza, pokazaliśmy film na którym nagraliśmy atak malucha. Jest dramatyczny, kociak mocno cierpi. Gdy dobrze się czuje jest prawdziwym aniołkiem pragnącym miłości i ciepła innego ciała. Tym bardziej jakoś trudno nam patrzeć na kolejne ataki. Weterynarz potwierdził, że są to napady padaczkowe.
Na ten moment zostały mu ponownie zdarte strupki z głowy by odkazić głowę na nowo i by weterynarz mógł dobrze obejrzeć ranę. Przy okazji okazało się, że kociak ma świerzba usznego, został też odrobaczony. Weterynarz zalecił zmianę antybiotyku. Sprawdzamy teorię czy przypadkiem podczas ugryzienia kociaka w głowę, miękka czaszka malucha nie wytrzymała, być może zbiera się tam płyn. Jeżeli nowe leki nie pomogą, będziemy diagnozować kociaka stricte u zwierzęcego neurologa.
Chcemy zrobić mu pełne badania (morfologię z biochemią, TK lub rezonans, według zaleceń weta), ale na to potrzeba funduszy.
Każda złotówka ma znaczenie, bo dzięki temu będziemy mieli szersze możliwości pomocy maluchowi.
Laden...