Koci katar powoli zabijał kocięta. Czekały już tylko na śmierć

Kilkanaście chorych kociąt czekało w milczeniu na śmierć. Zabijał je powoli koci katar, który nieleczony jest chorobą śmiertelną. Nikt się kotami w tym miejscu nie przejmował, ani okoliczni mieszkańcy, ani urzędnicy. Gmina nie poczuwała się do obowiązku, nie chciała udzielić kociakom pomocy. Ich życie to koszt ponad 15000 zł.

Ze względu na brak pieniędzy i domów tymczasowych przyjęłyśmy pod opiekę tylko 9 kociąt, tych w najgorszym stanie, z zalepionymi ropą oczami, w tym jednego kocurka ze zgniłym okiem i dwa maleństwa z połamanymi łapkami. Pozostałe kociaki czekają. Na ratunek lub śmierć.

Kocięta są w różnym wieku - najmłodsze mają kilka tygodni, te najstarsze kilkanaście. Każde z nich ma wysunięte trzecie powieki, zaczerwienione spojówki, ropę w oczach, z powodu której nic nie widzą. Niektórym maluchom ropa sama leci z oczu - wystarczy, że tylko trochę poruszają głowami. Wszystkie mają problemy z oddychaniem, niektóre głośno świszczą przez nos, gdy oddychają.

Maleństwa na nic nie mają siły, zalegają w klatkach lub ospale się ruszają. Są zarobaczone i wychudzone - pod palcami czuć żebra. Ich sierść jest matowa, zmierzwiona, brudna, brzydka. Jeden z kocurków nie trzyma temperatury i nie wiadomo, czy uda się go utrzymać przy życiu. Kociak nabiera normalnej temperatury, po czym znowu dochodzi do jej spadku i trzeba malucha intensywnie ratować.

Kocięta w tym wieku powinny być radosne i rozbrykane. A te niestety ledwo żyją. Prawdopodobnie dwa lub trzy maluchy będą musiały mieć usunięte jedno oko.

Wszystkie maluchy przebywają w lecznicy. Leczenie potrwa kilka tygodni. Żeby uratować życie tych kociaków, potrzebujemy pieniędzy. I to dużo. Z przerażeniem myślimy o kosztach. Bardzo prosimy o pomoc finansową dla tych bezbronnych i chorych kocich istnień.

Będziemy wdzięczne za każdą wpłatę, za każdą złotówkę, za każdą pomoc!

Pierwsza faktura to ponad 6000 zł :/

Druga faktura to ponad 9000 zł :/