Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Naprawdę potwornie się bałem i byłem pewny, że za chwilę umrę. Sam nie wiem jak długo to trwało, ale wtedy wydawało mi się, że wieczność. Potworny huk a ziemia przesuwała mi się pod łapkami w niesamowitym tempie. Stałam się z całych sił trzymać wszystkimi czterema łapkami i głośno płakałem, ale teraz to jestem pewien, że nikt tego mojego płaczu nie słyszał, bo hałas zagłuszał wszystko. W końcu wszystko ustało, zrobiło się sporo ciszej a ziemia przestała się przesuwać. Szybko zeskoczyłem i chciałem pędzić do szopy w której mieszkałem, ale kiedy zeskoczyłem na ziemię zrozumiałem, ale ja nie jestem na swoim podwórku tylko w zupełnie innym miejscu. Wszystko tu było obce. Zacząłem wołać mamę, wołać rodzeństwo, ale nikt mi nie odpowiadał. Byłem strasznie głodny, chciało mi się pić i tęskniłem za domem. Nie wiem co by ze mną było gdyby nie zobaczyli mnie dobrzy ludzie, nie dali jeść i nie znaleźli ciocie żeby mi pomogły. W ogóle nie miałem na początku przekonania do cioć, bo ich nie znałem i nie wiedziałem co ode mnie chcą. Dałem się jednak nabrać i za jedzonkiem wszedłem do takiej dziwnej metalowej klatki, która się sama za mną zamknęła. W lecznicy dla kotków dostałem od razu kropelki do oczu, dużo jedzonka i dużo wody. Mam tu spędzić jakieś 2 tygodnie, bo tak podobno trzeba, żebym się pozbył wszystkich robaczków, które zdaniem lekarzy na mnie i we mnie sobie mieszkają. No i oczka muszę wyleczyć…
Nazwaliśmy maluszka Pitek, bo piszczał w niebogłosy i dlatego, że został złapany koło urzędy skarbowego, gdzie się PITy rozlicza ;) Mały jest uroczy, mimo traumy dość pogodny, apetyt ma wilczy, ślicznie kuwetuje. Jesteśmy praktycznie pewni, że bobas przyjechał z terenów wiejskich pod maską samochodu, dosłownie pachnie stodołą a takich za bardzo w Warszawie nie ma. Szczęście w nieszczęściu, że przyjechał i że trafił do weterynarza, bo to był ostatni moment na leczenie oczek, tak aby wyleczyć je całkowicie i bez śladu na przyszłość. Pitek będzie potrzebował dwóch odrobaczeń, odpchlenia, badań w kierunku kocich chorób zakaźnych, dwóch szczepień i leczenia oczek. Musimy też opłacić dwutygodniowy pobyt malca w lecznicy. Błagamy Was o pomoc, jesteśmy bez grosza i nie powinniśmy przyjmować kolejnego kotka, ale ten maluszek nie mógł zostać przecież na ulicy…
Laden...