Staruszek Kokos prosi o pomoc…

Kokos to psiak, który jest z nami od kilku lat. Kiedy nasze drogi się splotły, nie wiedzieliśmy nawet co powiedzieć… wyglądał jak pies, który za chwilę skona. Był przeraźliwie chudy, przestraszony, a jego ciało pokrywały rany. Był potwornie zniszczony… zarówno fizycznie, jak i psychicznie.

Łzy same płynęły po naszych policzkach, kiedy myśleliśmy o tym ile ten psiak doświadczył zła w swoim życiu. Obawialiśmy się o jego stan… nie wiedzieliśmy, czy jego zmęczone ciało, da radę się zregenerować. Przecież już wtedy był staruszkiem. Pokochaliśmy go od pierwszego dnia, walka o jego życie trwała kilka tygodni. Kokos bardzo chciał żyć.

Od tamtych wydarzeń minęło kilka lat. Kokos to już straszny dziadzio… schorowany, acz wciąż krnąbrny staruszek. Jesteśmy w sytuacji, kiedy nie wiemy, co zrobić. Kokos trochę słabiej się czuje… obawiamy się, że będzie musiał jechać do kliniki, ale niestety... musimy najpierw uregulować zaległości, które opiewają już na kilkanaście tysięcy. I co mamy zrobić? Powiedzieć Kokosowi… nie choruj, bo nie mamy pieniędzy? Poczekaj z tym chorowaniem, aż uda się uzbierać potrzebną kwotę na opłacenie leczenia innych?

Z całego serca błagamy o pomoc.