Psie dziecko w poszukiwaniu szczęścia...

Zwykły dzień w zwykłym miasteczku... Odebranie dziecka ze szkoły, szybkie zakupy. Planuj sobie a życie i tak zrobi swoje. Psie dziecko znalezione pod sklepem, na parkingu, na tych szybkich zakupach, trafiło pod naszą opiekę.

Bez imienia, bez przeszłości, bez pomysłu, co dalej - zabrałyśmy do lecznicy, wrzucając ogłoszenia, gdzie się da. Znalazł się  "właściciel" - pies bez książeczki, bez szczepień, ale z przeszłością. Budą i z łańcuch, bo dom to miejsce dla ludzi, a nie dla psów. Pojechałyśmy, wysłuchałyśmy "właścicieli", potem miałyśmy kilka telefonów od różnych osób. Decyzja mogła być tylko jedna. Taka, która uwzględnia dobro psa, a to wyklucza powrót do "domu", na łańcuch. Zazu dostał od nas nowe życie. Nie w budzie i nie na łańcuchu. Jest już po kastracji, zaszczepiony, zaczipowany, odrobaczony i odpchlony - tydzień spędził w lecznicy, aktualnie mieszka w hotelu. Koszt 450 zł miesięcznie.

Wierzymy w Was i Waszą pomoc. Mamy nadzieję, że dzieciak szybko znajdzie dom. Szczegóły tutaj.