Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Sprawa w toku.
Kochani, przede wszystkim bardzo dziękujemy za Wasze zaangażowanie i wsparcie dla odebranych interwencyjnie koni i osiołka. Bez Was nie miałby szansy na pomoc.
Sprawa jest cały czas w toku, przekazaliśmy do odpowiednich służb materiały oraz opinie weterynarzy. Jesteśmy na etapie oczekiwania na dalsze decyzje administracyjne.
Tymczasem z ocalonych zwierząt, mimo intensywnej terapii i kroplówek dzień w dzień od dnia odbioru, jedna z klaczy odeszła za Tęczowy Most.
Pozostałe zwierzaki ze względu na ich stan zdrowia i konieczność indywidualnego podawania odpowiednich ilości paszy są odizolowane od reszty. Istnieje głębokie podejrzenie, że część kucyczek, skrajnie zagłodzonych - jest źrebna. Jednak nabrzmiałe brzuchy to też często efekt zarobaczenia. Na razie pozostają pod obserwacją. W pierwszych dniach wyjadały wszystko - słomę spod siebie.
Siwa klacz, która przetrwała te najtrudniejsze, pierwsze dni, coraz częściej przebywa z naszymi końskimi staruszkami.
Przedstawiamy najnowsze nagranie - wszystkie przebywają w jednej stajni, nauczyły się już, że to nie słoma, a siano jest wartościowym dla nich pożywieniem i są bardziej oswojone z nami. Odpasanie jest żmudne i długotrwałe.
Dalsze losy tych zwierząt można śledzić na tej stronie.
Prezentujemy krótkie nagranie:
Działacze Fundacji Centaurus, po otrzymaniu zgłoszenia, w miniony piątek weszli na teren nowo budowanego ośrodka niedaleko Wrocławia. Zastali tam szokujący widok, który zostanie przed oczami na lata. Bogate, nowo stawiane budynki i skrajnie zagłodzone zwierzęta. Niestety nie dla wszystkich pomoc nadeszła na czas. Jeden koń został poddany na miejscu eutanazji. W wyniku interwencji finalnie odebranych zostało 9 zwierząt w głodowej kondycji. Właściciel, jak to zwykle bywa, nie ma sobie nic do zarzucenia i twierdzi, że zapewniał im najlepszą opiekę. Inne zdanie mają okoliczni mieszkańcy, jak również weterynarze, z którymi rozmawialiśmy, a którym znany jest adres w Koniowie. Wedle okolicznych mieszkańców, gehenna zwierząt trwała już od jakiegoś czasu, a padnięcia zdarzały się często. Weterynarze mówią o zaleganiu z płatnościami za usługi. Od lat...
Gdy w piątek, 13 września, w godzinach popołudniowych jechaliśmy na interwencję, nie spodziewaliśmy się, że będzie to interwencja tak tragiczna, a ratunku będzie potrzebowało aż tak wiele zwierząt. Na miejscu zastaliśmy kilkadziesiąt koni. Część w tak dramatycznym stanie, że aż trudno było uwierzyć, że stoją o własnych siłach. Widok siwków, które wyglądały tak, jakby mogły się przecisnąć między prętami boksów, pozostanie na zawsze w naszych głowach. Kucyki, które chodząc, powłóczyły nogami. W tym zagłodzona mama i chowające się za nią maleństwo. To obrazy, których nie chcielibyśmy nigdy oglądać.
Piątek trzynastego. Dla jednego z koni pomoc nadeszła niestety zbyt późno. Konający na placu koń, balansujący już na granicy utraty świadomości, miał tak niskie tętno i temperaturę ciała, że jedyną pomocą, jaką można mu było okazać, to przyspieszenie wyprawy za Tęczowy Most. Rozkopana w tak charakterystyczny sposób ziemia przy nogach to oznaka zbliżającej się śmierci. Ten biedny, pozostawiony bez opieki koń umarłby i sam, prędzej czy później, ale czas, zanim by to nastąpiło, okupiony byłby bezsensownym cierpieniem. Cierpieniem, na które żadne zwierzę nie zasłużyło.
Piątek, trzynastego. Odebraliśmy łącznie 9 skrajnie zagłodzonych, żyjących i czujących zwierząt. Zwierząt, którym piekło zgotował człowiek. Są to dwa siwe konie, zagłodzone tak, że swobodnie można się uczyć na nich anatomii. Do tego razem z nami wyjechało 6 zagłodzonych kucyków (w tym klacz karmiąca maleństwo) i 1 osiołek w takim samym stanie.
Piątek, trzynastego. Kolejno ładowane do samochodów, patrzyły tymi swoimi wielkimi oczami, chyba nie mogąc uwierzyć, że to koniec ich gehenny. Zwierzęta zostały przewiezione z największą ostrożnością do naszego ośrodka, gdzie od piątkowego wieczoru są pod stałą opieką weterynaryjną. Na ten moment żyją wszystkie. Bardzo byśmy chcieli, by udało się każdego z nich uratować. By choć dla nich historia ta zakończyła się happy endem.
Właściciela nie było na miejscu. Rozmawialiśmy z nim kilkukrotnie. Zarzekał się, że leczy, że karmi, że dba. Tymczasem stan zwierząt, w ocenie robiącego obdukcje lekarza weterynarii, wskazuje jednoznacznie na zagłodzenie.
Zachowanie zwierząt również. Konie od momentu, gdy do nas trafiły, zachowują się jak odkurzacze. Chcą wymiatać spod siebie wszystko. Jedzą nawet słomę zabrudzoną odchodami. Jak gdyby tak bardzo się bały, że za moment im zniknie nawet takie jedzenie. Oczywiście, ze względu na ich bezpieczeństwo, ilość podawanej paszy jest ograniczona. Na dziś wszystkie zwierzaki dostają małe porcje w odstępach czasowych i cały czas są pod obserwacją.
Czekaliśmy z publikacją tego materiału, by dać właścicielowi szansę. By miał czas przysłać dokumenty potwierdzające leczenie koni. Dziś ponownie poprosiliśmy o dokumenty. Do chwili publikacji tego materiału, właściciel nie dostarczył niczego, co potwierdzałoby jego wersję. Dzisiaj skontaktowaliśmy się z pracującymi w tej okolicy lekarzami weterynarii, z klinikami. Nikt nie potwierdził leczenia koni w tym ośrodku, ale właściciela i ośrodek znają. Zalega im z płatnościami za usługi od lat. I nikt nie ma dobrego zdania o tym miejscu. Dobrego zdania nie mają też okoliczni mieszkańcy, którzy jak mantrę powtarzają, że częste padnięcia zwierząt i takie widoki to tu nic dziwnego.
Kochani. Pilnie potrzebne są środki na opłacenie obdukcji, badań, pełną diagnostykę, leczenie, a także najwyższej jakości pasze dla koni i suplementy. 9 czujących istot, którym człowiek zgotował piekło, dziś może liczyć tylko na pomoc dobrych ludzi. Prosimy, pomóżcie, bo bez Was nie damy rady. A one tak bardzo chcą żyć.
Składamy zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa. Fundacja będzie chciała występować jako oskarżyciel posiłkowy. Sprawa jest rozwojowa, będziemy Was informowali. I będziemy kontrolowali to miejsce regularnie, bo nadal pozostają tam inne zwierzęta.
Laden...