Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Miały zyskać nowe, cudowne życie. Miały być bezpieczne i szczęśliwe, miały zaznać spokoju i dobrobytu oraz dożyć sędziwego wieku na zielonych pastwiskach otoczone miłością i troską.
Życie zweryfikowało jednak słowa, które krasiły zbiórki pewnej znanej krakowskiej organizacji prozwierzęcej. Zwierzęta zamiast trafić do raju trafiły w sam środek piekła. To piekło zafundowała im sama prezes organizacji, której statutowym celem jest ochrona zwierząt. Zamiast spokoju i błogiego życia zgotowała im głód, chłód, pragnienie, cierpienie, zapomnienie i śmierć (nie tylko głodową, niektóre własnoręcznie pozbawiła ostatniego tchnienia). Jakim trzeba być potworem, by patrzeć w oczy istoty, która nam ufa i pozbawiać ją życia.
W czwartek - 12.04.2018 r. udaliśmy się na zlecenie prokuratury do gospodarstwa w Daszówce, celem dokonania opisu koni zabezpieczonych w Bereżnicy Górnej (zwierzęta znajdowały się w innym gospodarstwie krakowskiej fundacji, a w czasie interwencji, z nieznanych Policji i Prokuraturze powodów przetransportowane zostały do gminy obok).
Po dotarciu na miejsce okazało się, że koni jest nie 4 a 14, zaś gospodarstwo to opuszczony, niewykończony pustostan porzucony w trakcie budowy. Kiedy podeszliśmy do budynku, który spełniał funkcję stajni, naszym oczom ukazał się przerażający widok. Wewnątrz, na ziemi pokrytej szkłami, drutami i innymi śmieciami stały wychudzone, brudne zwierzęta, w oczach których malowała się już tylko rezygnacja, cierpienie i ból.
W ciężkim szoku przystąpiliśmy do zleconych nam czynności. Po wejściu do wewnątrz natychmiast otoczyły nas konie. Były wszędzie. Pierwszy podszedł Fejsbuk. Trącał chrapami, szukał czegoś do jedzenia we włosach, w rękawach, w dłoniach, w spodniach; szukał wszędzie. Do niego dołączyły inne konie. Widok tych biednych zwierząt przeszywał serca, zapierał dech, powodował totalną bezładność ruchu i komunikacji. Było to dla wszystkich przeżycie mocno traumatyczne, kiedy otaczało człowieka stado wygłodniałych zwierząt szukających kawałka pokarmu; przepychających się, by być jak najbliżej ludzi, bo przecież może przynieśli coś do jedzenia.
Te z tyłu taranowały te z przodu. Zaczynała się walka, kopanie, gryzienie. To doprawdy okropne przeżycie; zapadające na bardzo długo w pamięci. Być może nigdy nie da się tego widoku zapomnieć, a za każdym razem, kiedy spojrzymy na jedno z tych zwierząt, mimo poprawienia jego losu i dobrostanu, ten obraz będzie powracał. Nie da się tego zapomnieć.
W trybie pilnym dokonaliśmy zleconych czynności i wspólnie z PiW oraz urzędnikami gminy Ustrzyki Dolne podjęliśmy decyzję o natychmiastowym odebraniu zwierząt na podstawie art. 7.3 Ustawy o ochronie zwierząt.
Dalsze pozostawienie ich pod "opieką" opiekuna prawnego stanowiło realne zagrożenie zdrowia i życia. Wszyscy byliśmy zgodni w tej kwestii.
W "gospodarstwie" nie było treściwej paszy, a ilość dostępnej paszy nie była wystarczająca (1/4 balotu i około 24 kostek siana, zmagazynowanych na zewnątrz tak, by zwierzęta nie miały do niej dostępu). Brak wody, by ugasić pragnienie koni. Zwierzęta jadły z głodu własne odchody. Nie było również żadnego ogrodzonego wybiegu, który mógłby spełniać rolę pastwiska, gdzie zwierzęta miałyby szansę skubnąć nieco świeżo rosnącej trawy.
W wyniku interwencji pod naszą opiekę trafiły 4 konie - Mgiełka, Neron, Kuba (najprawdopodobniej) oraz mały kuc w typie falabelli. Resztę zwierząt zabezpieczyły inne organizacje, którym z całego serca dziękujemy za bardzo szybką reakcję i działanie.
My już nie prosimy, my błagamy o serce i pomoc dla tych istnień. One niczemu nie są winne. Miały koszmarnego pecha, że trafiły tam, gdzie trafiły.
Błagamy o środki dla tych biedaków, które miały żyć w raju, a okazało się, że cierpiały w piekle, które zgotował im człowiek. Człowiek, który umocowany statutem swojej organizacji; który tę organizację powołał - miał bronić, chronić i dbać należycie o zwierzęta, a w zamian dał im cierpienie i śmierć.
Wszystkie konie mają problemy skórne, wszoły, grzybicę i liczne rany. Potrzebują natychmiastowej obsługi kowala oraz stosownie zbilansowanej, do ich stanu, paszy.
Z góry dziękujemy za każdą okazaną pomoc; za każdy grosz. Należy im się wreszcie spokój i dostatek, by mogły się cieszyć swoim końskim życiem. Życiem, które kiedyś wielu z Państwa im podarowało dorzucając się do zbiórek na wykup w nadziei, że wszystko będzie dobrze, że wreszcie zaznają szczęścia i spokoju.
Mamy szanse pokazać im, że potrafimy jako ludzie stanąć na wysokości zadania i zwrócić im zdrowie i godność; że dotrzymujemy danego słowa; że, mimo tego co je spotkało, co nie było od nas zależne, nie są nam obojętne.
Będziemy walczyć o ich godny los. Naprawimy każdą krzywdę i znów zaznają szczęścia. Tym razem już do końca swoich dni, w bezpiecznych przystaniach, do których właśnie wszystkie dobiły.
Laden...