Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Korgiego znalazła wolontariuszka Pomorskiego Kociego Domu Tymczasowego (Fundacja Viva!). Biegał zagubiony po ulicy, zaczepiał ludzi, non stop wbiegał do otwartego do późna sklepu. Bardzo chciał do człowieka, był zupełnie bezradny.
Wolontariuszka zauważyła go o 22 i wracała do niego co jakiś czas. Aż do 1.00 w nocy. Niestety, przez wszystkie te godziny Korgi koczował pod sklepem. Zawołany i zaproszony do domu ruszył bez wahania. Odnalazł się w nim od razu, wiedział, co to kanapa. Kładł się przy człowieku, przytulał i lizał. Wyprowadzony na dwór ciągnął z powrotem w kierunku klatki. Tak bardzo bał się znowu zostać sam na zimnej ulicy… Nie odstępował człowieka na krok. Niestety, u wolontariuszki nie mógł spędzić nawet nocy. Groziło to nocną kocio-psią katastrofą. Przyjechał kierowca ze schroniska.
Korgi pojechał do miejskiej przechowalni zagubionych i porzuconych zwierząt – zakładu usług komunalnych. Wolontariuszce jednak nie dawało to spokoju. Nie wyobrażała sobie, że można oddać psa do schroniska. Następnego dnia od razu zaczęła szukać domu tymczasowego. Czasami, jak bardzo się czegoś pragnie, a co ważniejsze, jeśli się mocno na to pracuje – zdarzają się cuda. Teraz też się udało! Zgłosiła się osoba, która zaoferowała Korgiemu tymczasową opiekę, jednak wszelkie koszty utrzymania psa spadły na wolontariuszkę z PKDT. To cena za przewiezienie nieszczęśliwego psiaka z małego boksu bez przyszłośc, do ciepłego mieszkania, z przyjazną i miękką kanapą, które da mu szanse na normalne psie życie.
Pomimo ogłoszeń i plakatów, nikt się po Korgiego nie zgłosił. Sprawiły jednak, że wolontariusze dowiedzieli się, kim była dotychczasowa opiekunka psiaka. Wiadomo, że doskonale wiedziała, gdzie jest, znała numer telefonu i bez problemu mogła się zgłosić. Nie zrobiła tego. Historię Korgiego wolontariuszka poznała przypadkiem. Od znajomych znajomych. Korgi dwa lata spędził przy budzie na krótkim łańcuchu. Pewien dobry człowiek nie mógł patrzeć na psią krzywdę. Postanowił uwolnić psiaka z łańcucha, ale że sam nie mógł go przygrnąć, powierzył jego życie komuś, komu ufał. Niestety to była właśnie ta nieodpowiedzialna, pozbawiona serca kobieta... Nigdy nie okazała Korgiemu serca. Skończyło to się porzuceniem. Taka jest właśnie historia tego psiaka: łańcuch, nieodpowiedzialny dom, ulica.
Na szczęście w tej chwili jest w domu tymczasowym. Ma fantastyczna opiekę. Kobieta, u której jest Korgi, całą siebie oddała zwierzętom. Opiekuje się psem na wózku, seniorką potrzebującą całodobowej pomocy, kotem bez oka oraz 5 innymi znalezionymi na ulicy zwierzakami. Ma wielkie serce. Pomogła jeszcze Korgiemu. Pomagają mu też wolontariusze. Dom tymczasowy jest pod ich finansową opieką. Na koncie zero.
Korgi tak naprawdę powinien zostać w przechowalni. Wolontariusze nie mają środków na podstawowe zabiegi weterynaryjne – odpchlenie, odrobaczenie, szczepienie. Nie ma na kastrację. Do tego potrzebne jest jeszcze szkolenie dla Korgiego. Psiak w związku ze swoją przeszłością nie jest za bardzo ułożony i niespecjalnie reaguje na polecenia opiekunki. Obsikuje nogi stołu, nie reaguje na uwagi, żyje swoim życiem. Potrzebne choć kilka fachowych spotkań, by Korgi mógł normalnie żyć w domu i miał szansę na dobre życie. Nauczono go spać w łóżku, podwórko już nie wchodzi w grę. Natomiast do zasad panujących w domu Korgi nie potrafi się przystosować.
Bardzo prosimy, pomóżcie ratować Korgiego. To fantastyczny psiak. Za człowieka poszedłby w ogień. Jest bardzo ufny, super przyjacielski. Uwielbia spać w łóżku – pakuje się na głowę opiekuna i zasypia wtulony we włosy. Jest łagodny i bardzo, bardzo żywy. Nie wyobrażamy sobie, jak można było go porzucić!Wszystko, o czym mowa powyżej, jest konieczne, by Korgi mógł w końcu zostać w domu, nie przy budzie. Wolontariusze „z pustego nie naleją”. Tylko z Waszą pomocą uda nam się podarować Korgiemu szczęśliwą przyszłość!
Laden...