Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Nie mam zbyt wielu potrzeb, tak naprawdę to chciałabym tylko przeżyć. Nie mam jeszcze dwóch miesięcy i wygląda na to, że szans na dorośnięcie za bardzo nie mam. Urodziłam się w miejscu, gdzie zupełnie nie słyszano o lekarzach dla kotków. Ludzie co prawda cieszyli się, że mogą nam dawać coś do jedzenia, najlepiej jakieś resztki ze stołu, ale kiedy chorowaliśmy, to nie mieli pomysłu jak nam pomóc, mieli nadzieję, że sobie jakoś poradzimy.
Mimo że mieszka tam dużo kociczek to nie ma żadnych żyjących kociąt, jestem tylko ja i dwójka mojego rodzeństwa. Ja myślałam, że tak ma być, że to normalne, że kotek żyje kilka tygodni. Kiedy wiozła mnie do cioć miła pani, leżałam i nie miałam już siły nawet się podnieść, ledwo udawało mi się trzymać w miarę równo główkę. Lekarze dla kotków powiedzieli, że moje ciałko już dużo zimniejsze niż u innych kotków, że samo zdecydowało się wyłączyć. Mam trafić do całodobowego szpitala dla kotków, do takiej specjalnego pudełka, które będzie mi pomagało oddychać i będzie pilnowało, żebym się za chłodna nie zrobiła…
Wątpię, żeby ciocie mówiły prawdę, bo to przecież niemożliwe jest, chyba chciały mi taką miłą bajkę na dobranoc opowiedzieć. Wiecie, co mi mówiły? Że kotki wcale nie żyją kilka czy kilkanaście tygodni, że kotki żyją kilkanaście lat a czasem i dłużej. I że mam się teraz bardzo postarać, bo muszę wyzdrowieć i przeżyć swoje długie kocie życie. Przecież to niemożliwe, żeby tyle kotek żył…
Lutka przyjechała do nas z ciepłotą ciałka niewiele ponad 36 stopni, a to dla kotka jest bardzo mało. Już nie gorączkowała, jej organizm się poddał. Maleńkie, chudziutkie ciałko z całkowicie zatkanym noskiem. Pierwsze dwie doby są decydujące, albo leki zdążą zadziałać i malutka podejmie walkę, albo się podda i odejdzie. Musimy zrobić wszystko, co możliwe, żeby jej pomóc zawalczyć. Lutka musi przebywać w lecznicy całodobowej, w inkubatorze, który reguluje ciepłotę jej ciałka i dostarcza tlen, żeby przynajmniej o oddech nie musiała walczyć.
Koszty są pobytu kotka w takiej lecznicy i to jeszcze w inkubatorze są ogromne. Na pierwszych dwóch, trzech dniach walka Lutki o zdrowie się nie skończy. Nawet jeśli minie zagrożenie życia to będzie musiała spędzić w lecznicy jakieś dwa tygodnie, żeby leczenie dokończyć. Jesteśmy bez grosza, naprawdę. Błagamy o pomoc w ratowaniu kociego maleństwa…
Laden...