Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Dzięki Wam udało nam się pomoc kocurkowi :) Krasnalek znalazł dom :)
Ludzie muszą być dużo mądrzejsi od kotków, no bo zobaczcie – są dużo więksi, mają dużo większe głowy, no to mają duuuużo większe rozumki. A już z pewnością mają dużo większe rozumki niż ja, lekko zezowaty kocurek. Powiem Wam w sekrecie, że jedyne co ja potrafię to głośno mruczeć i przytulać się z calutkiej siły. Potrafię też leżeć na rękach do góry brzuszkiem, tak długo jak długo będzie mnie człowiek trzymał na rękach. I potrafię nastawiać pyszczek do całowania. To tyle. Ja nie umiem nic więcej.
Nie potrafię polować, nie umiem się bić z innymi kotkami, nie wiem gdzie się schować, jak jest zimno, nie wiem, że nie wszystkie zwierzątka są miłe. Głupiutki jestem i tyle. A ludzie są bardzo mądrzy, bo mają i wielkie domki i umieją sobie znaleźć jedzonko i nie marzną na dworze, tyle potrafią zrobić i wymyślić. I ja zupełnie nie rozumiem, dlaczego ludzie, u których mieszkałem, zamiast mnie zabrać na taki zabieg, żebym brzydko nie pachniał w domku, to mnie z tego domku wyrzucili…
Jeszcze rok temu byłem tłuściutkim, wesołym kocim brzdącem, a dziś już przestałem się podobać. Kiedy mnie spakowali do samochodu, zupełnie nie rozumiałem po co, gdzieś jedziemy, ale ludzie zawsze mają rację, więc nawet się nad tym za bardzo nie zastanawiałem. Powiem Wam, że jak mnie postawili na ziemi i odjechali, to z całego serduszka wierzyłem, że za chwile po mnie wrócą, bo przecież muszą mnie kochać, byliśmy ze sobą od zawsze. W oddali zobaczyłem kotka, a, jako że ja kocham wszystkich, to podreptałem, żeby się przywitać. Nie spodziewałem się tego, co się stało...
Kotek był ode mnie mniejszy i chyba był kotką, zamiast się ze mną przywitać, zrobił ogromny ogon i zaczął mnie bić. Najpierw okładała mnie łapkami, a kiedy zacząłem uciekać, płacząc, ugryzła mnie w zadek i w łapkę. Okropnie mnie bolało i zupełnie nie wiedziałem co mam zrobić. Biegłem, aż kotka przesłała mnie gonić, kiedy się upewniłem, że jej się znudziło, usiadłem i zacząłem płakać, próbując umyć sobie pogryzione miejsca.
Na szczęście wszystko widziała miła Pani, która wpuściła mnie do swojego magazynu i znalazła ciocie, do których pojechałem. Jest mi strasznie przykro, siedzę sam w klatce w szpitalu dla kotków, ciocie mają mało czasu i głaszczą mnie, ile mogą, ale ja to bym chciał być na rękach cały czas, jak mnie ciocie przytulają to mnie te pogryzienia dużo mniej bolą…
Nazwaliśmy go Krasnalek, ma około roczku, może półtora. Dzika kotka prawdopodobnie bardzo się zdenerwowała, bo i wszedł nieświadomie na jej teren i pachniał ludźmi. Zdecydowanie bardzo jej się nie podobał, bo pogryzła go na tyle dotkliwie, na ile dała radę. Krasnalek ma sporą ranę na tylnej łapce i większą na zadku. Musi dostać antybiotyki i trzeba regularnie mu te rany czyścić, musimy też zbadać mu krew. Jest uosobieniem słodyczy i łagodności, cierpliwie znosi wszystkie zabiegi, od czasu do czasu cichutko popłakując, zupełnie jednak nie wie, że ma zęby i pazury i nie bierze pod uwagę, że mógłby ich użyć.
Jak tylko rany się zagoją, chcemy go wykastrować, zaszczepić i wykonać mu testy na choroby zakaźne, a potem poszukać domu, który doceni jego cudowne usposobienie i pięknego mini zezika. Krasnalek posiedzi w szpitalu dłużej, niż kotki standardowo w nim przebywają ze względu na te pogryzienia. Zupełnie nie planowaliśmy kolejnego podopiecznego, ale nie byliśmy w stanie odmówić pomocy pogryzionemu biedactwu. Bez Waszej pomocy jednak nie damy rady, opłaciliśmy odpchlenie i odrobaczenie Krasnalka i naprawdę nie mamy więcej funduszy…
Laden...