Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Ślicznie Wam dziękujemy za pomoc :) Bina już jest gotowa do adopcji i w domku tymczasowym czeka na swój wymarzony dom na zawsze :)
Urodziłam się niespełna rok temu na wsi. Tam, gdzie mieszkałam, nie byłam jakoś źle traktowana, dostawałam jeść, mogłam jak było zimno nawet spać w sieni. Wiem, że miałam lepiej niż większość kotków, jakie znałam. Tylko wiecie, my wiejskie kotki nie żyjemy tak jak Wasze kotki, z całego mojego rodzeństwa żyję tylko ja i moja siostrzyczka, mamusia zniknęła jesienią. Tutaj jeżdżą samochody i to wcale nie wolniej niż w mieście, może ich i mniej, ale i tak mnóstwo z nas ginie pod kołami.
Udawało mi się, ale wiem, że nie zawsze by tak było. Kiedyś widziałam jak auto potrąciło naszego kolegę z innego gospodarstwa. Bardzo się połamał i nie mógł wstać z miejsca, umierał wiele godzin, a my nie mogliśmy mu pomóc… Byłam wtedy małym kotkiem, ale nie zapomnę tego widoku nigdy. Bardzo nie chciałam sama tak skończyć, nie chciałam, żeby moja siostrzyczka tak odeszła.
Słyszałam kiedyś od innych kotków historie o tym, że są miejsca gdzie kotki żyją bardzo, bardzo długo i mieszkają w domkach razem z ludźmi, że nie muszą się bać ani aut, ani niemiłych piesków. Wiecie, że ja naprawdę myślałam, że to są jakieś wymysły, bajki dla małych kociąt? Tak było aż nie pojechałam do cioć. Ciocie mi powiedziały, że to normalne, że jest mnóstwo takich miejsc i że ja będę mieszkała w takim domku razem z moimi nowymi ludźmi. Jestem tak strasznie wdzięczna mojemu Panu, że mnie tutaj przywiózł, że dał mi szansę na długie i fajne życie.
Nazwaliśmy ją Bina. Przyjechała do nas razem ze swoją siostrą, ich poprzedni opiekun przekazał nam kotki, bo nie chciał mieć kociąt a doskonale zdawał sobie sprawę z tego czym się brak sterylizacji kończy. Bina przyjechała na zabieg, ale z zastrzeżeniem, że jakby się nam udało coś dla niej znaleźć to Pan woli, żeby już nie wracała. Nie wiemy, czy ją nie za bardzo lubił, czy wolał dać jej lepsze życie. Faktem jest, że koteczki nie są zaniedbane, że Pan z własnej woli nas odszukał i wiedział jak istotna jest sterylizacja. Niewiele wiejskich kotek ma tyle szczęścia co Bina.
Musieliśmy ją przyjąć, bo kotka zabiegu potrzebuje i ze względu na jej byłego Opiekuna, nie chcieliśmy ani koteczki, ani człowieka zawieźć. Nie mamy jednak ani grosza, tak dosłownie, zapłaciliśmy za pierwszą dobę pobytu Biny w lecznicy i za jej odpchlenie, a czeka ją jeszcze podwójne odrobaczenie, szczepienie, badania i sterylizacja, no i musimy opłacić jej pobyt w lecznicy. Błagamy, pomóżcie nam, nie poradzimy sobie sami…
Laden...