Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Dzięki Waszej pomocy udało się opłacić opiekę, badania i zabi dla Lawy i jej dzieci <3 Wszystkie kocięta i ich mama mają swoje domy :)
Od kociątka mieszkałam z ludźmi, mówili, że mnie kochają, że jestem słodka i śliczna. Jeszcze rok temu byłam maleńką, tłuściutką kuleczką na koślawych nóżkach. Byłam w tym samym wieku, co dzisiaj moje dzieci. Wszystko było dobrze do dnia, kiedy ludzie zorientowali się, że urodzę kocięta. Nie chcieli ich i mnie też już nie chcieli, wyrzucili mnie na ulicę.
Sama nie wiem, jak poradziłam sobie z porodem i wyczyszczeniem szóstki maluszków. Było potwornie gorąco mimo, że była noc, a z samego rana przyleciały stada much i zaczęły obłazić i kąsać moje maleństwa. Ja je umyłam starannie, ale muchy siadały im na noskach, na zamkniętych jeszcze oczkach. Kłapałam pyszczkiem, chciałam je odgonić, ale ja byłam jedna, a much setki.
Zostawiałam dzieci tylko na chwileczkę, biegłam coś zjeść w takim miejscu, gdzie mili ludzie karmili bezdomne kotki i szybko wracałam myć i karmić maluszki. Z tego miejsca, od bezdomnych kotków, przyniosłam pchły. Pchły były jeszcze gorsze od much. Poza tym potworny upał. Gdyby to była zima schowałabym dzieci przed zimnem, ale nie wiedziałam, gdzie mogłabym je schować przed gorącem, a one są takie maleńkie, nie potrafią jeszcze regulować swojej temperatury.
Ja naprawdę bardzo się bałam, że moje kruszynki nie przeżyją. I nie wiem co by się stało z nami gdyby ciocie nas do siebie nie przyjęły. Kilka dni musieliśmy pomieszkać w lecznicy dla kotków, żeby pozbyć się pcheł i żeby się ciocie upewniły, że jesteśmy zdrowi. Posłuchałam jednak, że to nie koniec naszych kontaktów w lekarzem dla kotków, bo musimy mieć jakieś badania, zastrzyki i musimy się pozbyć robaczków z brzuszków. Chciałam Was poprosić o pomoc, dla moich dzieci, ciocie nie mają pieniążków, a te wszystkie rzeczy u lekarzy dla kotków bardzo dużo kosztują. Pięknie Was proszę…
Mamusię nazwaliśmy Lawa. Jest słodką, ale wystraszoną bardzo młodą koteczką. Nie wiemy, co ją podkusiło, żeby powić tak liczne potomstwo za pierwszym razem. Sześć maleńkich kuleczek – w naszej ocenie trzy córeczki i trzech synków… Za żadne skarby nie chcieliśmy przyjmować kolejnej mamy z dziećmi, nie mamy ani miejsca, ani funduszy na ich opiekę weterynaryjną.
Kocięta i mamę trzeba trzy razy odrobaczyć, dwa razy zaszczepić, trzeba im wykonać testy na choroby zakaźne i po odkarmieniu maluszków kotkę musimy wysterylizować. Kociąt jest sześć plus mama, siedem kotów…
Nie damy rady sami sobie poradzić, my naprawdę nie mamy nawet na ich odpchlenie i pierwsze odrobaczenie, nie mamy ani grosza… Nie możemy już przyjąć żadnego maluszka, musimy uzbierać fundusze na opiekę nad tymi, które są pod naszą opieką… Błagamy Was o pomoc dla Lawy i jej maleństw – Żarusia, Ognika, Popiołka, Iskierki, Płomyczki i Flarki…
Laden...