Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Tak umierają bezdomne, oswojone kotki. Jesteśmy same, nie mamy człowieka który by nam w porę pomógł, zabrał do lekarza dla kotków, nie mamy człowieka do którego byśmy się mogły przytulić. Wiecie, że większość z nas mogła by żyć dużo dłużej gdybyśmy miały dom? Po prostu niektóre choroby da się leczyć, a z innymi da się fajnie żyć tylko trzeba w porę iść do lekarza. Ciocie mówią, tak po cichu, między sobą, że nie wiedzą czy mnie uda się uratować, że może być dla mnie za późno. A powiem Wam, że ja i tak miałam niesamowicie dużo szczęścia, nie umarłam głodna, sama z zimna pod jakimś krzakiem. Podeszłam do ludzi, żeby poprosić ich o pomoc, chwiałam się na nogach, ledwo dreptałam. Trafiłam na wspaniałych ludzi, którzy mnie nie zostawili tylko zabrali do lekarza dla kotków i znaleźli ciocie, które zgodziły się mnie przyjąć. Trafiłam do szpitala dla kotków, bo potrzebuję stałej opieki. Mam już sporo lat i nawet jeśli przeżyję pewnie nikt nigdy nie zechce mnie zabrać do siebie do domu i pokochać, ale ciocie mówią, że jeśli zawalczę i mi się uda to już ich w tym głowa, żeby moje marzenie o własnym domku spełnić…
Wolontariuszki z Ukrainy, które przyjechały do Polski szukać zaginionego podczas transportu pieska znalazły koło terenu działek koteczkę. Koteczka chwiała się na nóżkach i widać było, że nie ma siły iść. Nie znając języka zabrały ją do najbliższej całodobowej lecznicy i ze swoich funduszy pokryły pierwsze badania koteczki. Nazwały ją Lucky, bo faktycznie kotka miała ogromne szczęście. Jest w takim stanie, że kolejnej nocy by nie przeżyła. Ma bardzo dużą anemię, jest mocno wyziębiona, w lecznicy wymaga podgrzewania, potężnie odwodniona i bardzo, ale to bardzo głodna. Zęby ma w koszmarnym stanie, ale zębami zajmiemy się jeśli przeżyje a jej nerki będą chciały pracować. Pierwsze wyniki badań krwi wskazują na niewydolność nerek, ale nie wiemy co się przytrafiło kotce i mamy nadzieję, że może uda się jej pomóc, ale to będziemy wiedzieć dopiero za kilka dni, kiedy sprawdzimy jak na malutką wpływa leczenie. Jest dorosłą koteczką, pewnie nawet seniorką a waży 1,2 kg. Jest od dłuższego czasu w złym stanie. Tym bardziej jest to przykre, że jest całkowicie oswojonym kotem, lgnącym do człowieka, szukającym kontaktu, bez problemu poddane się zabiegom weterynaryjnym. Nie mamy ani grosza, ale kiedy zobaczyliśmy filmik z dosłownie słaniającym się na nóżkach kotkiem nie mogliśmy odmówić pomocy, a teraz pozostaje nam o pomoc błagać Was…
Musimy opłacić pobyt Lucky w szpitalu, badania krwi, badania w kierunku chorób zakaźnych i samo leczenie, o stomatologu nawet na tą chwilę nie myślimy, najpierw malutka musi trochę wyjść na prostą. Koszty są naprawdę ogromne…
Laden...