Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Kochani, zwracam się do Was z ogromną prośbą o wsparcie tej kociej rodziny. To już kolejne kocięta pod naszą opieką w przeciągu miesiąca. Moim problemem jest to, że nie potrafię tragizować i ubarwiać, przedstawiam fakty. Ale każdy może sobie wyobrazić kwilące, głodne, wyziębione maluchy, kocie matki walczące o przetrwanie, o pożywienie i o swoje potomstwo.
Kolejny ogromny problem to brak ludzi chętnych do działań na rzecz zwierząt: jako jedyna łapię koty w mieście, wożę na sterylizację, zabiegi, operacje, szukam sponsorów i karmy dla ok. obecnie 200 kotów. Piszę posty, robię zbiórki, szukam domów, robię adopcje - to przykre, ale ludzie ze Stowarzyszenia się wypalili, mają już inne priorytety, chcą żyć swoim życiem. Oczywiście są karmiciele, którzy jednak nie zrobią nic poza tym, że nakarmią koty karmą, którą im muszę zawieźć - jeśli ją mam. Jest kilka osób spoza stowarzyszeniem, które pomagają, jak potrafią. Cieszę się z każdej, najdrobniejszej formy pomocy.
I najważniejsze - jesteście Wy, Darczyńcy, bez których nie zrobiłabym nic. Wy ludzie o wrażliwych sercach, którzy wpłacacie na te kocie biedy, by ratować ich życie.
Z całego serca dziękuję Wszystkim wspierającym do tej pory oraz tym, którzy będą wspierać. Ogrom kociego nieszczęścia się nie kończy, poświęcam swój czas, swoje zasoby, ale bez Was nie byłaby możliwa ta pomoc.
Od końca kwietnia zaczął się sezon na kocięta - malutkie bezbronne, osierocone, porzucone, źle traktowane, ale zasługujące na dobre życie i kochające domy. W tym czasie jedno z naszych kociąt nie przeżyło, mimo że było z matką. To sezon większej ilości wypadków z udziałem kotów, samochodowych, a bardzo często z udziałem maszyn rolniczych.
Pierwsze było troje kociąt, których matka zginęła pod kołami samochodu, trafiły do matki zastępczej do Wołomina. Kolejna 4 kociąt z mamusią zabrana ze wsi, kotka karmiąca sama potrzebuje pomocy. Miała świerzb w uszach, wysoką leukocytozę oraz anemię. Zanim o tym się dowiedzieliśmy podrzuciliśmy jej do kamrmienia 2 kociąt z Radomia. Następne było 5 rudych, chorych na koci katar, potem 3 maluszki ze wsi, których matka także zginęła i te ostatnie, porzucone z matką jak śmieci.
Opiszę teraz wczorajsze zdarzenie (1.06.2020 r.).
Otrzymałam telefon, że dzieci z dzielnicy Przedmieście w Łowiczu znalazły błąkającego się przy torach młodego kotka. Kotek był chudy, czuć było każdą kosteczkę pod skórą i miał mnóstwo kleszczy. Nie uciekał, a wręcz przeciwnie łasił się do nóg i mruczał. Kochane dzieciaki zabrały kotka do domu i mama zadzwoniła do mnie. Kotek został nakarmiony, jadł bardzo łapczywie. Jak dotarłam na miejsce okazało się , że to bardzo młodziutka, kilkumiesięczna (ok. 7-miesięczna), drobniutka kocia mama. Sutki wyssane, dużo pokarmu.
Natychmiast z dziewczynka i jej mamą poszłyśmy w miejsce, gdzie koteczka została znaleziona. Wyjęłam z transporterka i puściłam. Miesiące bardzo niebezpieczne, tory, a także łuk drogi pod kątem 90 stopni i nie widać, czy zaraz jakiś samochód nie wyłoni się zza zakrętu. Zobaczyłam, że kotka chce przebiec na drugą stronę, więc wzięłam ponownie na ręce i przeniosłam. Po drugiej stronie ulicy były łąki z trawą i pokrzywami do pasa oraz betonowy płot mieszczącego się tam zakładu. Koteczka zaczęła biec, a my za nią. Młoda kocia mama zaprowadziła nas do swoich dzieci. Pod betonowym płotem, na chwastach, bez żadnego schronienia, krzaka itp. leżały trzy małe kuleczki. Z pewnością nie było to miejsce, gdzie kotka się okociła lub gdzie przeniosła maluchy, nie zapewniało ono żadnego bezpieczeństwa kocim dzieciom, a znając naturę kocich matek wybrałaby ona zupełnie inne mieisce. Dlatego nasze przypuszczenie, że ktoś ja tam porzucił razem z maluchami.
Kocięta są 3, ok. 2 tygodniowe, mają śliczne, niebieskie oczka. Są 2 czarne i jeden szary, w tym dwie dziewczynki i jeden czarny chłopak. Zabrałam cała rodzinkę do transportera. Koteczka jest przecudowna, łagodna, jak tylko włożyłam ją do transporterka, zaczęła karmić maluchy. Ona dokładnie wiedziała, że chcemy jej pomoc. Kolejnym krokiem było usunięcie kilkunastu kleszczy i odrobaczenie koteczki. Kocia rodzinka trafiła do hoteliku, mamusia będzie mogła spokojnie wychować swoje dzieci. Błagam Was o wsparcie, hotelik jest płatny, muszę zabezpieczyć karmę i żwirek, oraz opiekę weterynaryjną. Kociaki muszą być odrobaczone, zaszczepione, a mamusia wysterylizowana. W tym hoteliku mamy też wcześniejszą rodzinkę, mamusię i 5 kociąt.
Proszę, nie zostawiajcie mnie samej! Każda złotówka jest na wagę złota i mam nadzieję, że mimo iż nie jest to jakaś dramatyczna sytuacja to mogę na Was liczyć.
Laden...