Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Dziękujemy za wsparcie dla kociaków. Maluchy żyją, choć jedno z nich nadal walczy z chorobą, to wierzymy, że to co najgorsze już za nimi. Przed nimi natomiast to co najlepsze, kochające domy i długie, szczęśliwe życie.
Choćby to był enty telefon, zawsze pęka nam serce, gdy wysłuchujemy kolejnej historii o porzuconych, bezdomnych kocich matkach z maluchami. Wtedy nie myślimy, skąd weźmiemy pieniądze na ich ratowanie, leczenie i wyżywienie.
Kto miał do czynienia z taką sytuacją, nie zastanawia się, refleksja przychodzi później, kiedy rodzinka już po wizycie u weterynarza spokojnie zasypia wtulona w siebie w domu tymczasowym. I kiedy tak patrzymy na nie, jesteśmy szczęśliwi, że zostały uratowane, a z drugiej strony mamy w kasie pustkę i znowu liczymy na Waszą szczodrość i pomoc.
Te, które uratowaliśmy tym razem, urodziły się w blaszaku, który stał na terenie przygranicznym w Przemyślu. Ale opuszczony blaszak to nie miejsce na narodziny, a już na pewno nie miejsce dla kociej rodziny. Ale właśnie tam, wśród setek paczek, matka otulała ich swoją miłością, bo nic innego nie miała. Walczyła o każdy kolejny dzień i przetrwanie.
Skąd się tam znalazła? Podejrzewamy, że, być może uciekła komuś, kto przekraczał granicę, a być może ktoś ją zostawił, uciekając od wojny na Ukrainie. Nie wiemy, czy właściciel jej szukał? Pewno nie, bo gdyby tak było, to by ją złapał, gdyż kotka nie bała się ludzi. Kręciła się wśród tych, którzy uciekali, i tych którzy pomagali , ale nikt jakoś nie podjął próby ratowania jej. Była już w wysokiej ciąży i to też nie wywołało żadnych refleksji u nikogo. Najlepiej nie widzieć, nie myśleć, bo po co zawracać sobie głowę jakąś tam kotką?
A potem zniknęła na chwilkę, czasami skulona biegała wśród samochodów, szukając jedzenia. Pewno nie było z tym problemu, bo przez teren przewijało się mnóstwo ludzi, ktoś coś rzucił w jej stronę, a i w koszach można było zawsze coś znaleźć.
Kociaki rosły, ale kiedy zaczęły wychodzić z blaszaka, zrobiło się niebezpiecznie. Ogromna ilość samochodów a wśród nich biegające maluszki. Jeden nie miał szczęścia i zginął pod kolami samochodu. Był czerwiec, więc pogoda sprzyjała kociej rodzince. I wtedy o kotach dowiedziała się Pani Marta – kobieta o złotym sercu. Uratowała już niejednego kota, nigdy obojętnie nie przeszła obojętnie wobec krzywdy zwierząt i zawsze działała tak, by znaleźć ratunek.
Zadzwoniła do naszej Fundacji, przysłała zdjęcia maluchów z mamą i błagała o pomoc. Nastały upały i w blaszaku zrobiło się bardzo gorąco. O ile jedzenie gdzieś znajdywały, to z wodą było gorzej, a jej brak w połączeniu w upałem na dworze i blaszaku mógł skończyć się tragicznie.
Kotki są już zabezpieczone, odpoczywają w domu tymczasowym.
Na szczęście nie chorują na razie i mamy nadzieję, że tak zostanie. Ale potrzebują profilaktyki, szczepień, matka kastracji, dobrej karmy. A wszyscy wiemy jak bardzo w tej chwili wzrosły ceny wszystkiego.
No cóż tradycyjnie już liczymy na odzew, wsparcie, dobre słowo, wyciągniętą dłoń wrzucającą złotówki do skarbonki, które przeznaczymy za zapłacenie pełnej profilaktyki i zakup karmy. Prosimy, nie zostawiajcie nas samych, bo tylko wspólnymi siłami możemy tym kotom zapewnić lepszą przyszłość.
Laden...