Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Bardzo wszystkim dziękujemy za pomoc udzieloną kotom Pani Marii z Trzciany. Za uzbierane pieniądze wysterylizowaliśmy 12 kotek i wykastrowaliśmy 4 kocury. Za pozostałą sumę 340zł zakupiliśmy dla Pani Marii suchą karmę dla kotów.
Załączamy kilka fotek kotków. Niestety, trudno je uchwycić na zdjęciach bo są cały czas w ruchu. Są nieufne, człowieka trzymają na dystans. Jeszcze raz dziękujemy!
W połowie sierpnia 2015 roku do Fundacji Felineus z Rzeszowa zadzwoniła Pani mieszkająca w miejscowości Trzciana koło Rzeszowa. Z płaczem prosiła o jakąkolwiek pomoc dla zwierząt, które obecnie posiada.
To starsza osoba, jak większość osób w takim wieku walcząca z różnymi chorobami i doleglwościami. Długo mieszkała w mieście, ale jakiś czas temu postanowiła przeprowadzić się na wieś. Wiejskie środowisko bardzo szybko zorientowało się, że to osoba o wielkim sercu dla zwierząt - no i zaczęło się...
Najpierw podrzucono jej pieska, potem sunię z sześcioma szczeniakami. Zaczęło też przybywać kotów. Najpierw podrzucono jej dwa, potem kolejne (praktycznie nie było miesiąca żeby ktoś jej nie podrzucił kota) a teraz jest ich ponad dwadzieścia. Część to koty, które niestety urodziły się u niej, bo nie stać ją było na sterylizację kotek. Gmina niestety nie wyraziła chęci pomocy - uznano, że skoro nakarmiła koty raz to są one już jej własnością. Nie zaproponowano nawet pomocy w formie karmy.
A skąd starsza, schorowana osoba ma wziąć pieniądze na zabiegi i jedzenie dla tych zwierząt? Żeby wykarmić całe stado odejmuje sobie od ust i nie realizuje zapisanych recept. Jak sama mówi - ja zjem byle co, ale kocham te zwierzęta i staram się jak mogę, żeby nie były głodne. Nasuwa się pytanie - czy właśnie tak trzeba płacić za dobro? Czy każda osoba, która okaże serce zwierzakowi musi przechodzić aż tak wiele? I czy - jak zawsze - jedynymi osobami, które w tym momencie pomogą są dobrzy ludzie? Wygląda niestety na to, że tak...
Obecnie sytuacja wygląda następująco: 6 kotek jest już wysterylizowanych. Nie czekaliśmy na uruchomienie akcji i wpłaty bo czas naglił. Kotki w każdej chwili mogły urodzić kolejne malce. Lecznica zgodziła się poczekać na pieniądze. Sześć maluszków trafiło pod opiekę Fundacji. Do sterylizacji pozostały jeszcze cztery ok. 4 miesięczne koteczki, 1 starsza i wszystkie kocury do kastracji (jest ich około pięciu, ale je zostawiliśmy na sam koniec). Pani Maria dostała w prezencie od fundacji odrobinę karmy dla kotów i psów ale to kropla w morzu potrzeb.
Zdjęcia niestety nie pokazują całego tego nieszczęścia, które tam widać - tych śpiących w stodole lub pod drzewami kotów, proszących o jedzenie. Większość z kotów jest bardzo nieufna, nie pozwala się pogłaskać nawet Pani Marii. Kiedy zobaczą kogoś obcego chowają się lub uciekają. Nie udało nam się podejśc na tyle blisko żeby uchwycić je wszystkie. Dało się to zrobić jedynie z daleka.
Jednak z ich wyłapaniem nie mieliśmy problemów bo dla nich saszetka Felix czy pasztecik Winston były jak afrodyzjak (nigdy wcześniej takiej karmy nie jadły). Bardzo prosimy Was o pomoc. W lecznicy jesteśmy dłużni 700zł za sterylizację, odrobaczenie i przetrzymanie w szpitaliku koteczek. Kolejne czekają na zabiegi, które fajnie byłoby wykonać jak najszybciej, tzn. przed zimą.
Potrzebujemy karmy - kociej lub psiej bo Pani Maria nadal ma 3 pieski (1 piesek, 2 sunie- które też wymagałyby sterylizacji, ale dla nich postaramy się zrobić akcję osobno) oraz środków na odrobaczenie reszty stada. Liczymy na dobrych ludzi bo nigdy nie zawodzicie :) Z góry dziękujemy za pomoc w imieniu Pani Marii i jej podopiecznych.
Laden...