Koty z działek - pochylisz się nad ich cierpieniem?

Historia, jakich w Polsce - jak wiedzą miłośnicy kotów - jest wiele. Ale ta historia jest „nasza”, z naszego podwórka, więc postanowiliśmy, jako fundacja chociaż minimalnie pomóc…

Chcemy, tworząc tę zbiórkę, pomóc dziewczynie, która od wielu lat sama zajmuje się stadem ponad 20 bezdomnych kotów bytujących na działkach ROD w Sępólnie Krajeńskim. Jola nie potrafi przyjść na swoją działkę i tam beztrosko wypoczywać, gdy jej wzrok spotyka głodne, zabiedzone, chore lub ciężarne kocie stworzenie. Sama więc te koty wyłapuje, a potem zawodzi do weterynarza, gdzie koty są leczone i kastrowane. Jola robi to za własne pieniądze, bo czy 30 zł na kwartał, które sama wychodziła, wręcz wydeptała, chodząc do gminy i starając się usilnie, by otrzymać status karmicielki i te biedne 30 zł, można nazwać jakąś pomocą? Przecież taka kwota może z trudem wystarczyć na jedno karmienie… A Jola jeździ na działki każdego dnia.

Jola jest już bardzo zmęczona tym samotnym działaniem. Mówi: „chciałabym, żeby ludzie na działkach się zebrali i chociaż informowali, gdzie są kotki. Do nas przychodzą na jedzenie, więc ja już idę za nimi, bo wiem, że są gdzieś koty, ale sama 300 działek nie jestem w stanie ogarnąć” ☹ A tu wiosna za pasem i za chwilę, jeśli koty nie zostaną wykastrowane, pojawią się kolejne małe kociaki skazane na choroby i powolne umieranie z wycieńczenia.

Mimo zmęczenia Jola jest zdeterminowana, walczy o każdego kota, bo mówi, że to my ludzie jesteśmy od tego, by nie pozwolić, aby  zwierzęta cierpiały. I niestety walczy też z urzędnikami gminy o każdą złotówkę, a to naprawdę trudne i przynoszące małe efekty działanie. Właśnie dlatego  chcemy pomóc tej dziewczynie, bo tak naprawdę to ona codziennie pomaga nam, czyli fundacji podejmując się tej samotnej pomocy kotom pozostawionym na pastwę bezdomności, chorób, głodu i bezdusznych ludzi.

Prosimy, w imieniu naszym i Joli o wsparcie finansowe na wiosenne kastracje i karme dla satada bezdomnych kotów <3