Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Krystek miał bardzo dużo szczęścia, trafił na Monikę i w domu tymczasowym rozkwitł, czeka na dom stały <3
Goldi dostała szansę na spokojne dozycie swoich dni we wspaniałym domu tymczasowym u pani Ewy, zdiagnozowaliśmy u niej nowotwór.
Krystka i Goldi łączy jedno: ludzka obojętność i znieczulica.
Krystka zlekceważył gminny weterynarz – widział wariującego z bólu psa i zostawił go w gminnym kojcu bez podstawowej opieki medycznej.
Goldi to starsza sunia, którą zawiódł jej system nerwowy, a ktoś, zamiast pomóc, porzucił ją przy szosie. Oba psiaki błagały z całego serca o pomoc, patrzyły na ludzi z niemą prośbą, a w ich oczach był ból i rozpacz… Ich prośba pozostała bez odpowiedzi.
Nasza wolontariuszka w gminnej przechowalni dostrzegła bardzo dziwnie zachowującego się psa. Pies gryzł swoją łapę, a potem wstawał, podchodził do miski z wodą i znów się kładł, wracając do gryzienia. I tak godzinami. Widać było, że coś jest bardzo nie tak. Dorota nie mogła na to patrzeć i zaczęła działać.
Okazało się, że Krystek – jak go później nazwaliśmy – został odłowiony przez gminę po wypadku komunikacyjnym. Gminny weterynarz ma w takiej sytuacji obowiązek udzielić psu pomocy. Weterynarz nawet Krystka widział i uznał, że… wszystko z nim ok. Nie zrobił RTG ani USG – a przecież Krystek brał udział w wypadku komunikacyjnym! Dodał, że być może jest wściekły, bo niedaleko w okolicy stwierdzono wściekliznę, więc trzeba go zamknąć w lodowatym boksie i czekać na rozwój zdarzeń. Krystka nie chciał nam wydać. Musieliśmy postraszyć, że naślemy media, żeby się zdecydował.
W klinice na Bemowie Krystek trafił pod opiekę wspaniałych weterynarzy. Tezę o wściekliźnie można było między bajki włożyć – wystarczyło otworzyć psu pysk, żeby zobaczyć utkwiony w podniebieniu kawałek drewna. Biedulek próbował sobie ulżyć, gryząc własną łapę… Ale najwyraźniej nawet zajrzenie psu w pysk było zbyt dużym wysiłkiem dla gminnego weterynarza!
I to nie koniec. Okazało się, że Krystek został pogryziony. Ponieważ gminny weterynarz się tym specjalnie nie przejął, pojawiła się martwica rany. Krystek trzy tygodnie musiał spędzić w klinice, aby regularnie otrzymywać antybiotyk i mieć oczyszczaną ranę.
To są ogromne koszty. Hospitalizacja psa jest bardzo droga. Ale życie Krystka jest tego warte. A Goldi? Goldi to historia powszechna, codzienna… i tragiczna. Piękna suczka, która miała kiedyś swojego człowieka, swój dom, być może swoje posłanie, miseczkę i ukochane zabawki… Ale to się skończyło. Bo Goldi się zestarzała i zachorowała. Na co komu stara, chora przyjaciółka?
Suczka została zabrana z okolic obwodnicy w małej wsi. Sama by tam nie trafiła. Ktoś się jej pozbył, bo przestała być śliczna, pocieszna i rozkoszna. Przestała być warta miłości. Została odwieziona do schroniska, ale wolontariuszka z okolic poprosiła nas o pomoc. Kiedy spojrzeliśmy w rozpaczliwie smutne oczy suczki na zdjęciu, nie mogliśmy odmówić. Pojechaliśmy po Goldi do schroniska. W schronisku jej życie byłoby bardzo krótkie…
Goldi jest w bardzo kiepskim stanie. Ma objawy neurologiczne, chodzi, zataczając się. Ma guzy na listwie mlecznej i bardzo słabe zęby.
Poza tym jest cudowna, łagodna, delikatna… i bardzo, bardzo smutna. W jej psich oczach widać straszną tęsknotę, niezrozumienie i rozpacz, jakby chciała zapytać „Czemu mi to zrobiłeś, człowieku?”.
Aby zdiagnozować problemy neurologiczne Goldi, niezbędny jest tomografia. Drogie badanie. Moglibyśmy uznać, że nie warto dla takiego starego psa… Ale niczym byśmy się wówczas nie różnili od jej poprzedniego „opiekuna”. A Ty, co sądzisz? Czy życie Krystka i Goldi jest warte tego, żeby się nad nimi pochylić? Zgadzasz się, że nie wolno zamykać oczu na cierpienie? Wpłać na pomoc dla zawiedzionych, niekochanych, porzuconych!
Laden...