Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Księżna już do mnie przyjechała. Ta piękna klacz fryzyjska ma uszkodzone ścięgna w przednich kopytach i z trudem się porusza. Nie pomaga jej na pewno to że jest bardzo duża i ciężka. Ale nie ma tragedii. Po świętach przyjedzie do niej weterynarz, zrobi rendgen i będziemy leczyli jej te przednie kopytka.
Całe szczęście ma dobry apetyt, to ją zmusza do chodzenia i szukania jedzenia. Dzięki temu nogi są lepiej ukrwione i szybciej się regenerują i wracają do zdrowia.
Księżna jest bardzo przyjacielska i miła. Jest ufna w stosunku do człowieka i chętnie się przytula.
Ta piękna klacz żyje tylko i wyłącznie dzięki Waszemu wsparciu. To Wy ją uratowaliście. Dzięki Wam chodzi tu sobie po stajni i szuka marchewek.
Dziękuję Wam bardzo za pomoc!
Moi Drodzy, brakuje już niewiele by można było ją spłacić. Proszę o pomoc. Do 22 grudnia trzeba się za Księżną rozliczyć.
Klacz jest stara, wysłużona i chora, potrzebuje pomocy.
------------------
Moi Drodzy, Księżną widziałem pierwszy raz u handlarza ze dwa miesiące temu. Zrobiłem jej wtedy zdjęcia. Wierzyłem, że uda mi się znaleźć jej dom.
To stara, schorowana, ale jednak rasowa klacz. Ma zerwane ścięgna w przednich nogach, ale wciąż jakoś chodzi. No i jest jednak ładna. I miła. Myślałem że ktoś ją kupi, tak żeby mieć uroczego konia. Nieużytkowego, ale jednak mającego coś w sobie. Żeby sobie skubała trawę zamiast kosiarki. Ale od tamtej pory minęły dwa miesiące. Bywałem tam z raz w tygodniu i widziałem jak coraz ciężej jej się porusza, dużo się kładzie, żeby odciążyć chore nogi. Przez ten czas bardzo schudła też i popadła w apatię. Było widać, że traci chęci do życia.
Na pewno nie pomaga że konie u handlarzy są same bez żadnej bratniej duszy, nikt ich nie pogłaszcze, nikt nie przytuli.
Kilka dni temu zadzwonił do mnie handlarz z informacją, że z Księżną jest bardzo źle. Choć proponował, mówi, że żaden klient jej nie chciał. Nie zdziwiło mnie to bo, sam wysyłałem jej zdjęcia i opis do znajomych koniarzy i nikt nie chciał starej kulawej klaczy której nie da się wyleczyć. Handlarz dodał, że jest z nią coraz gorzej, prawie nie je, nie chce wychodzić z obory na padok. I że pewnie niedługo umrze. Więc musi ją zawieźć do rzeźni. Bo straci pieniądze. A wiadomo, pieniądze są najważniejsze.
Wsiadłem od razu w samochód i pojechałem obejrzeć starą klacz. Rzeczywiście obraz nędzy i rozpaczy. Z trudem wyprowadziliśmy ją z obory, bo była bardzo słaba. Słaniała się na nogach i rozglądała wokół błędnym wzrokiem. Oblepiona i śmierdząca obornikiem od ciągłego leżenia wyglądała strasznie. Nawet nie próbowała spoglądać w stronę innych koni. Było jej wszystko jedno co się z nią stanie.
Nie mogłem jej tam zostawić. Brak jakiejkolwiek opieki i pomocy były dla niej wyrokiem. Handlarz widział też, że jest tragicznie i postawił sprawę jasno. Albo „zabierasz to ścierwo, albo jeszcze dziś jedzie do rzeźni. Tam szybko zrobią z nią porządek”. Co miałem zrobić? Jak miałem odmówić? Jak mogłem się odwrócić i zostawić tego biednego konia? Handlarz chce za Księżną 6800 zł. Zgodził się na zapłatę w ratach, ale do piątku muszę wpłacić zaliczkę 800 zł. Transport to dodatkowe 1500 zł.
Bardzo Was proszę o wsparcie dla tej bidulki. Bez naszej pomocy pewnie nie dożyje do Świąt Bożego Narodzenia.
Zbiórka obejmuje wykup, transport, opłaty za weterynarza i kowala, pierwsze miesiące utrzymania oraz specjalistyczną paszę. Jeśli masz jakieś pytania, zadzwoń Marek: (+48) 502 064 387
Laden...