Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Ponad tydzień temu, 6 marca dostaliśmy informację o kociaku ze złamanym ogonem i ropniem na napletku. Następnego dnia zawieźliśmy go do gabinetu weterynaryjnego. Napletek silnie rozlizany, ropno-surowiczy wysięk sięgający aż mosznę. Po oczyszczeniu i sprawdzeniu drożności napletka zadecydowano o kastracji.
Kot następnego dnia wrócił do domu tymczasowego. Niestety zgłaszano, że ciągle posikuje, ma biegunkę i nie robi do kuwety. W piątek pojechałyśmy do lekarza, na USG - powiększony pęcherz moczowy z licznymi złogami podejrzenie kryształów w moczu. Dostał leki i pojechał do nowego domu tymczasowego, gdzie będzie miał lepszą opiekę. Po weekendzie kontrola. Z DT dostałam informację, że nie czuje jak oddaje stolec, czasami załatwia się przez sen albo chodzi - wychodzi mu kał i dopiero idzie do kuwety, nadal posikuje, co bardzo nas zaniepokoiło.
W związku ze zgłaszanymi objawami - podejrzenie urazu rdzenia, zrobiono USG oraz RTG. W obrazie USG pęcherz moczowy silnie przeładowany, wypełniony aechogenną treścią, z minimalną ilością osadu, w obrazie RTG: koprostaza, złamanie w obrębie kości krzyżowej/na granicy kości krzyżowej i I kręgu ogonowego. Zalecono: cewnikowanie i ponowne "wypracowanie" pęcherza - małe szanse, ale nie niemożliwe, lewatywę oraz amputacja ogona. Pani doktor poinformowała mnie, że mimo zabiegu pełne funkcje kontroli mikcji i defekacji mogą nie wrócić i być może kot dożywotnio będzie potrzebował pomocy - wymasowywania pęcherza moczowego, opróżniania prostnicy. Postanowiliśmy o niego zawalczyć. Dlatego następnego dnia wykonano cewnikowanie. Przez dwa kolejne dni kontrole w gabinecie. Pęcherz ładnie się obkurczył, trochę ma katar i rzęzi, walczy z kołnierzem i denerwuje się na cewnik, ale ogólnie jest dobrze. Po weekendzie, w poniedziałek zdejmujemy mu cewnik a we wtorek zaplanowana jest amputacja ogona.
Do tej pory leczenie Gucia kosztowało nas prawie 1000 zł. A jesteśmy może w połowie drogi. Dlatego też nasza prośba o wsparcie leczenia Gucia. Przez te kilka dni dał się poznać jako domowy, przytulaśny kot, z niezwykłą cierpliwością znoszący całe to leczenie, chociaż czasami tą cierpliwość tracił w gabinecie :) Proszę, pomóżcie nam…
Laden...