Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Kot Lucek to kolejna „typowa” historia kociego nieszczęścia. Zwierzęcia, które zachorowało, a zamiast opieki i wsparcia otrzymało ulicę i „wolność”. Kocurek został wystawiony obok budynku, gdzie koty są dokarmiane.
Znalazła się na szczęście osoba, która dostrzegła, że pojawiło się nowe stworzenie, które siedzi całymi dniami w jednym miejscu na deszczu i nawet nie potrafi schronić się w okienku piwnicznym. Siedzi i moknie, czeka co przyniesie mu los. Może też bał się po prostu innych kotów, które rezydują tam od lat i czują się pewnie na swoim terenie. Ale na pewno kompletnie nie wiedział, co ma zrobić ze swoją „wolnością”. Gdzie iść, gdzie spać, jeść. Zupełnie bezradna istota.
Wolontariusze Pomorskiego Kociego Domu Tymczasowego pojechali zobaczyć kocurka. Rzeczywiście, akurat padał deszcz, a kotek siedział na środku trawnika i mókł. Okazało się że ma poważny problem z chodzeniem. Łapka była poraniona i zaropiała. Jak gdyby miał w niej dziurę. Poduszki łapek strasznie popuchnięte. Nie mógł normalnie stąpać po ziemi. Bez oporu dał się zapakować do kontenera.
Po dokładnym obejrzeniu w lecznicy okazało się też, że zęby są w fatalnym stanie. Do tego zakatarzony, drogi oddechowe zainfekowane. Badania krwi pokazały FIV+. Kupka kociego nieszczęścia. A mimo to łasi się i mruczy. To wielki, groźnie wyglądający kocur, a bezbronny i poczciwy.
Lucuś bardzo chce być bezpieczny i zdrowy. Całkiem zdrowy nigdy nie będzie, bo wirus FIV zostanie z nim już na zawsze. Ale można wyleczyć mu zęby, łapkę, wzmocnić organizm. Bardzo prosimy o wpłaty dla Lucka, abyśmy mogli wspólnie pokazać Mu, że może jeszcze być dobrze. Że On też może być szczęśliwy. Leczenie kotka na pewno nie będzie łatwe bo FIV utrudnia i przedłuża proces zdrowienia. Ale to możliwe. Bardzo prosimy dla dzielnego Lucusia.
Laden...