Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Lucuś odszedł za tęczowy most , dołączył do wielu innych których ścieżki połączyły się z nami, nie jest tam sam a w naszych sercach jest na zawsze.
Słowa Kasi - opiekunki Lukierka:
Mówią, że czas goi rany… będzie go musiało jednak dużo upłynąć...
Pożegnanie z tak wyjątkowym przyjacielem, jakim był Lukier, nie jest proste. Już samo pisanie o nim w czasie przeszłym jest bolesne.
Trafił pod opiekę Stowarzyszenia Dog Rescue prawie 3 lata temu. Zmagał się z wieloma chorobami, zdecydowanie było tego za dużo jak na jednego konia. Robiliśmy wszystko, aby jego nowe życie stało się lepsze od dotychczasowego: najlepsi specjaliści, najlepsza pasza, suplementy, leki, ukochane koszyczki przekąsek i nasza ogromna miłość. Innymi słowy- wszystko, co najlepsze, dla Lucusia. Dla mnie osobiście ostatnie 3 lata były przyspieszonym kursem „obsługi“ konia… ale lepszego profesora niż On nie mogłam sobie wymarzyć. Muszę przyznać, że były to jedne z najpiękniejszych, a zarazem najbardziej wymagających lat mojego życia. Paradoksalnie nie wiem, kto komu pomógł bardziej... ja Jemu czy On mnie… Będzie mi bardzo brakowało „mojego” magicznego terapeuty Lucjana, codziennych wizyt w stajni, przytulasów, buziaków w najsłodsze chrapy na świecie, a nawet martwienia się, czy zjadł, czy nie zjadł, czy nogi spuchnięte, czy krew leci z nosa, kiedy przyjedzie doktor... Mogłabym tak wymieniać bez końca. Na pewno drugiego takiego konia nie będzie - kochanego olbrzyma o najlepszym na świecie charakterze.
Mam nadzieję, że kiedyś znowu się spotkamy... na szczycie góry… na plaży w galopie… na zielonych pastwiskach i będę tam z wielkim koszyczkiem przekąsek .
Lucusia ostatecznie pokonała sepsa, która była prawdopodobnie wynikiem utajonej białaczki. W niedzielę poczuł się gorzej, w poniedziałek- kroplówki, leki i czekanie na wyniki krwi. W nocy już wiedzieliśmy, że jest źle... ale przecież już nie raz tak było i zawsze się udawało. We wtorek dołączyły silne leki dożylnie, domięśniowo i nadzieja na poprawę, bo w końcu zjadł mesz. Niestety w środę nadzieja zgasła i jedyne, co mogliśmy zrobić, to być przy nim i skrócić Jego cierpienie. Odszedł na moich rękach, przy ukochanych osobach, które rzuciły wszystko i przyjechały (Klaudia, Tygrys ). Lucuś puścił jedną łzę i poleciał… pozostawiając ogromną wyrwę w naszych sercach .
Z tego miejsca chciałabym podziękować wszystkim, którym los Lukra nie był obojętny i wspierali nas w każdy możliwy sposób! Lucuś spotkał na swojej drodze wiele życzliwych osób, które pomagały mu jeszcze za czasów jego pracy w rekreacji, przyjaciół, którzy odwiedzali go w nowym miejscu i bynajmniej nie z pustymi rękami , darczyńców, których może nie było zbyt wielu, ale na zawsze zostaną w mojej pamięci. Dzięki wielkie za wszystkie udostępniania zbiórek, śledzenie strony i puszczanie w świat informacji. Ogromne podziękowania dla członków SDR, którzy dali szanse Lucusiowi, bo, uwierzcie, nie była to prosta decyzja, a już na pewno mało racjonalna. Madzi, naszej najlepszej Pani Prezes, która zawsze dawała zielone światło i mocno trzymała kciuki. Lukier ostatnie 2,5 roku spędził w cudownym miejscu, gdzie był szanowany, zaopiekowany, miał święty spokój, swoją przyjaciółkę Grację i czujne oko Waldka, który nie raz uratował mu zdrowie, a może nawet i życie. Nie mogliśmy sobie wymarzyć lepszej stajni dla Niego. Z całego serca chciałam podziękować jeszcze dwóm dobrych Duszom, bez których na pewno nie byłoby z nami Lucka. Klaudii, która znała go, odkąd skończył 5 lat, bez której w życiu nie podołałabym opiece nad koniem i to jeszcze tak schorowanym. Była moim mentorem, a dla Niego ukochaną Ciocią. Przez ostatnie 3 lata codziennie „omawiałyśmy” na żywo lub telefonicznie kondycję Lucusia, powstałoby z tych rozmów dobrych parę tomów historii Magicznego Jednorożca . Wiedziałam, że gdy mnie nie ma, Lukier zostaje w najlepszych rękach. Na sam koniec dziękuję mojemu prywatnemu mężowi, Tygrysowi, za pomoc, wsparcie, znoszenie mojej ciągłej nieobecności w domu i za to, że jak już było po wszystkim, to wziął na siebie najgorszą część…
Co będzie dalej ? Czas pokaże… Może Lukier da nam jakiś znak i wybierze swojego następcę?
Kasia
Lukier zwany przez nas magicznym jednorożcem Lucjanem, jest to wspaniały koń rasy wielkopolskiej, który w styczniu 2022 r. kończy 20 lat. Został przez nas wykupiony, aby nigdy więcej nie musiał pracować ponad swoje siły. W rekreacji nie dawał już rady, upadał na zdrowiu, gasł w oczach… Scenariuszy mogło być wiele...
Natomiast wielki koń, który wymaga codziennej opieki, nakładów finansowych i jego użytkowanie pod siodłem o ile jest w ogóle możliwe! Odbywa się tylko wg zaleceń weterynarza, a nie przyjemności dla jeźdźca, nie jest atrakcyjnym nabytkiem.
Lukier jest koniem borykającym się z wieloma problemami zdrowotnymi, które generują wiele kosztów finansowych oraz problemów związanych z codzienną opieką. U Lukra zdiagnozowano:
nawracającą chorobę obturacyjną (RAO), czyli chorobę układu oddechowego powodującą szybką męczliwość, kaszel oraz duszności (nawet w sytuacji, kiedy stoi spokojnie w boksie);
Dychawicę świszczącą (Rorer), czyli przewlekłe schorzenie nerwu krtaniowego, w wyniku którego koń ma znacznie utrudnione oddychanie (przede wszystkim aspirowanie powietrza), co ujawnia się szczególnie podczas wzmożonego wysiłku.
Problemy ortopedyczne w postaci zespołu trzeszczkowego, czyli przewlekłej choroby kopyt, powodującej kulawizny oraz wymagające specjalistycznego, ortopedycznego podkucia.
Nawracającą flegmonę, czyli ropne zapalenie tkanki łącznej wywołanym przez bakterie, objawiające się silnym obrzękiem kończyn, osowiałością oraz silnym bólem. Leczenie polega na długotrwałym podawaniu antybiotyków, sterydów oraz leków przeciwzapalnych.
Obecnie u Lukra wystąpiło podejrzenie wrzodów, jednak pełna diagnostyka przerasta w tym momencie nasze możliwości finansowe. Na chwilę obecną wdrożona została odpowiednia dieta oraz suplementy, jednak bez pełnej diagnostyki nie jesteśmy w stanie...
Zdajemy sobie sprawę, że jest wiele koni, które są w gorszym stanie i z biletem do rzeźni, ale to właśnie Lukier skradł nasze serca, swoim najlepszym na świecie charakterem. Ceny paszy, suplementów, leków oraz maści, których Lukier potrzebuje stale:
- wcierka rozgrzewająca (na puchnące nogi) 1 l-80 zł
- pasza do jedzenia około 400 zł miesięcznie
-suplement na stawy Foran osteoflex 5 l- 632 zł (wystarcza na trzy miesiące)
-suplement na problemy oddechowe Foran Honey C 1 l 100 zł
- żel Cabi blue na gnijące strzałki, czyli niezbędny preparat do pielęgnacji kopyt 300 ml 159
zł (wystarcza na trzy miesiące) - Wit.C, 1 kg/39 zł
- hesta+ cynk 149 zł (miesiąc kuracji)
- olej gastro balsam 160 zł
- suplement digest cleaner 79 zł (2 tygodnie kuracji).
Każde nasze działanie ma na celu utrzymanie go we względnym dobrostanie, bez bólu. Staramy się zaopiekować go najlepiej, jak potrafimy, jak największą część działań względem niego opierając na wolontariacie i środkach przekazanych przez darczyńców. Naszym celem była, jest i będzie poprawa jakości jego życia i funkcjonowania.
Błagamy o wsparcie naszego konika!
Laden...